Dzień dobry.
Proszę mi wybaczyć mój tok tłumaczenia, ale zabardzo się na tym nie znam, problem występuje w domu mojej mamy, ja tam nie mieszkam, ale ja odwiedzam.
Problem jest z ogrzewaniem centralnym.
Chodzi o to, że jak się pali do temperatury 50-60 stopni C na piecu to jest w miarę OK. Ale gdy temperatura na piecu przekroczy temperaturę 60-65 stopni C to natychmiast grzejniki stają się zimne a temperatura na piecu gwałtownie wzrasta do temperatury wrzenia 90-100 stopni C.
Mama musi co godzinę chodzić do pieca i dorzucać 1 łopatkę węgla żeby utrzymać temperaturę na piecu 50-60 C, bo jak wrzuci dwie łopatki węgla to temperatura na pieciu wzrasta co powoduje wyżej wymienione objawy z ogrzewaniem centralnym. A jak nie wrzuci tej 1 łopatki węgla co 1 godzinę to temperatura po jakies 1-1,5 godziny spada do 40 stopni na piecu, a wtedy grzejniki są letnie i w domu jest zimno.
Proszę więc o jakieś wskazówki co może być przyczyną tak wadliwego ogrzewania w domu? Oraz co robić w przypadku gdy na pieciu gotuje się woda? I czy to jest normalne że trzeba co 1 godzinę dokładać jedną łopatkę węgla?
Piec na węgiel o mocy 14KW. Pompa jest na wyjściu ciepłej wody z pieca. Dom o powierzchni jakies 120m2. Do systemu jest podłączonych 7 grzejników + jedno ogrzewanie podłogowe + boiler na ciepłą wodę. System z pojemnikiem wyrównawczym otwartym.