Witam wszystkich, przebiłem się przez kilka postów i widzę, że są tu ludzie, którzy na własnej skórze przetrenowali zabawy z kotłami. Ludziska, mam taki problem, od niedawna jestem posiadaczek kotła eko - tech z zasobnikiem. Rozpalałem już go i zasypywałem ekogroszkiem z Castoramy (wiem, wyśmiejecie mnie, ale nie wiedziałem, że tak zdzierają ci, którzy nie pozwolą pobić swoich cen). W każdym razie poszedłem po rozum do głowy i zakupiłem opał luzem, dokładnie ekoret (nie wiedząc jaka jest różnica, przyjąłem, że jest bardziej kaloryczny). I tutaj zaczyna się mój problem, rozpalam piec (domek ocieplony, okna pcv, rury miedź, termostaty na grzejnikach [na full odkręcone jestem na etapie suszenia]).
Palenisko się rozpala i jest całkiem ok, do czasu aż nie wyłączę ręcznego sterowania i nie przejdę na automat. Czytałem mnóstwo postów z tego forum o dostosowywaniu ustawień, ale zasada jest zawsze ta sama, nie ma standardu, musisz eksperymentować. Problem polega na tym, że jak obłożę palenisko ekoretem to temperatura skaczę i świetnie się pali, ale po uruchomieniu automatu, ekoret podawany jest od dołu i rozpycha żar na boki talerza, a następnie zrzuca je z paleniska, płomień przygasa, temp. spada i włącza się alarm.
Ekoret jest mokry i zastanawiam się czy to ma znaczenie, ale wydawało mi się, że węgiel nie może nasiąkać (sic!) i woda zdąży wyparować zanim wejdzie w centrum paleniska. Co więcej, pompa uruchamia się na 38 stopniach, a piec nie daje rady wejść na 50! To jakaś paranoja, czy to możliwe, że wszystko powoduje mokry ekoret?
Ludzie, spotkaliście się z czymś takim? Dziś paliłem drewnem na ruszcie awaryjnym, wszytko było ok, a później chciałem przejść na groszek i zaczął się horror.
Pzdr!