Witam ponownie.
Dzisiaj miałem Inspektora, który miał fachowo odebrać i ostatecznie zatwierdzić poprawność montażu kotła i jego osprzętu. Stwierdził co następuje : kocioł został prawidłowo zamontowany, kolejność urządzeń wspomagających jest poprawna, a winą za to, że grawitacyjnie nie można zasilić instalacji jest za duża różnica pomiędzy rurą wychodzącą z pieca "50" , a rurami rozprowadzającymi poziomymi w piwnicy "70" czy "80". Żeby można było grawitacyjnie zasilać układ grzewczy należy przystąpić do następnego etapu modernizacji, czyli zmienić średnice poziomych odcinków na "50" i pokryzować piony. Pośrednio zostałem obarczony winą za zły dobór kotła, ponieważ skoro był stary Zębiec 44 kW ze średnicą "70" ma wyjściu, trzeba było trzymać się również tego parametru, czyli średnicy wyjścia z pieca. Cóż, jeśli zabraknie prądu, to najwyżej będziecie mieli zimno w mieszkaniach, a piec sam wygaśnie ze względu na brak dopływu powietrza do komory spalania. " ja też mam zimno w domu jak zabraknie prądu, a mam ogrzewanie gazowe, i jakoś żyję". FACHOWA OPINIA, NIECH ŻYJE PRAWDA - TYLKO ONA NAS WYZWOLI.
Pozdrawiam wszystkich zdanych na takich fachowców.
Aha, co do moich sugestii na temat przeróbki instalacji, wg waszych porad, usłyszałem, że jeśli dostanę taki projekt przeróbki, zaakceptowany przez człowieka z uprawnieniami i to zlecę, to :
1/ jeśli zadziała wszystko poprawnie, nic nie będę płacił
2/ jeśli nie zadziała, zabulę.
Odpoczywam, mam już dość użerania się z postkomunistycznymi, czekającymi na emeryturę inspektorami w ZGL-ach, i kumplującymi się wykonawcami z Inspektorami.
Przed chwilą dosłownie po pół dnia ciszy w kaloryferach / zimnych, zaczęło u mnie grzać. Pewnie to wszystko moja wina, bo mieszkam na parterze.