Skocz do zawartości

robbas

Forumowicz
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Ostatnia wygrana robbas w dniu 20 Października

Użytkownicy przyznają robbas punkty reputacji!

Informacje o ogrzewaniu

  • Co ogrzewam?
    Parterówka z poddaszem użytkowym, okna dwuszybowe, ocieplenie styropian 10. 128 m2
  • Instalacja
    Grzejniki stalowe, zasilane z bufora poprzez zawór sterowany 3d. Klimatyzacja do ogrzewania w większości pomieszczeń.
  • Kocioł
    Mpm 14 wood plus z buforem 1000l

O sobie

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja
    Kujawsko-pomorskie

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia robbas

Ciekawy

Ciekawy (3/14)

  • Reacting Well Unikat
  • Miesiąc później
  • Tydzień pierwszy zaliczony
  • Oddany Unikat
  • Współtwórca

Najnowsze odznaki

27

Reputacja

  1. Ja mam wejście do kotłowni bezpośrednio z wiatrołapu, tuż obok głównego pomieszczenia (salon z kuchnią) i blisko sypialni i w sumie lekki zapach pieca jest tylko w wiatrołapie. MPM stoi tuż za drzwiami do kotłowni, jakieś 0,5 m od nich i w domu nic nie czuć. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że można zajrzeć do pieca w każdej chwili. Podstawa to dokładać do pieca dopiero jak zostanie tylko żar w palenisku - czyli tak jak było opisane powyżej jak temperatura na czopuchu spadnie poniżej 120 stopni. Po jakimś czasie palenia każdy wyczuje ile to zajmuje czasu dla aktualnego rodzaju drewna.
  2. Z tych górnych drzwi to raczej dymi jakoś tak z ich krawędzi, jakby z okolic sznura, bardziej jakby parowało. Ale to nie jest nic takiego co by stanowiło wielki problem. Ale z szamotem na środkowych drzwiach to może warto rozważyć.
  3. Dokładnie tak robię w mpmie i jedyny dym jaki mam (nie zawsze) po otwarciu drzwi zasypowych to unoszący z gorącej smoły zgromadzonej na tychże drzwiach. Całkowicie do przeżycia.
  4. Wydaje się, że jednak aż tak ciepło wczoraj to nie było. Może powinieneś dłużej pogonić na krótkim obiegu. U mnie wczoraj ciągło ładnie.
  5. A jest sens dołożenie takiego dyfuzora na ceglany komin? Mam przekrój wewnętrzny prostokątny o ile pamiętam 23 x 21 cm. Te dyfuzory mają przekrój okrągły, największy jaki znalazłem na aledrogo to 20 cm. Czy założenie takiego (może nawet z przedłużką 0,5 m) takiego dyfuzora na prostokątny komin o większym przekroju ma jakikolwiek sens?
  6. Chyba, że tak. U mnie przy pracy kotła kilka godzin dziennie, to bez ochrony powrotu miałbym temperaturę na powrocie przez większość czasu poniżej 40 stopni, w skrajnym przypadku to nawet 20 no bufor ładuje się przecież od góry. Te 60 stopni na dole bufora osuągam akurat pod koniec palenia, a czasem nawet nie.
  7. @Jaco123 tak do końca nie rozumiem, jak chronisz kocioł przed zimnym powrotem. Przecież niezależnie od temp załączania pompki i jej obrotów, to z bufora musi płynąć z samego dołu chłodna woda. Chyba, że masz przed powrotem podoięty bojler albo coś...
  8. Bardzo ciekawe są te wszystkie, opisane i pokazane przez Was sposoby rozpalania. Każdy ma inny opał i inne warunki i coś tam pod siebie wymyśli. Też się wspomagam palnikiem gazowym, ale takim małym turystycznym nakręcanym na kartusz wielkości większego dezodorantu. Zresztą tym samym polutowałem całą instalację kotłowni. Tylko, że moją kupkę drzazg traktuję płomieniem maksymalnie 30 sekund. Ja akurat nie zasypuję do pełna od razu, bo mi pasuję te kilka minut, w których wytwarza się żar i nagrzewa komin, wykorzystać na przycięcie za długich kawałków i ewentualne rozdrobnienie co większych. Tak sobie przygotowuje przez ten czas opału na dwa wsady i przy dorzucaniu mam już luz. @Lucjan92 - ja bym raz dla eksperymentu spróbował sam bufor nagrzać bez odbioru na podłogówkę. Jeszcze do głowy mi przychodzi inna myśl - czy dobrze działa ochrona powrotu - bo jak nie, to zimna woda z dołu bufora cały czas będzie wychładzała wodę w wymienniku kotła. A woda na powrocie z bufora jest chłodna prawie do końca nabijania.
  9. Bo taki kompleksowy poradnik to powinien producent zawrzeć w instrukcji. Ale pewnie nie chciał odstraszyć potencjalnych klientów.
  10. @Lucjan92 - Miałem tak samo w pierwszy dzień. Mam 14 stkę, więc nieco mniej, komin 7 m z cegły, bufor 1000 L, ochronę powrotu 60 stopni. Palę bez dmuchawy. Dzięki wskazówkom forumowiczów opanowałem kocioł i już nie narzekam. Już wyżej koledzy Ci napisali kilka wskazówek, moje się pokryją z nimi. A więc: 0. - wyj...łem zawirowywacz 1. Rozpalanie - musi chwilę zająć. Trzeba sobie piramidkę drzazg ułożyć tuż przed palnikiem. Oczywiście otwarta klapka krótkiego obiegu. Przy rozpalaniu otwarte tylko drzwi środkowe - klapka od popielnika całkiem zamknięta - wypinam miarkownik. W pewnym momencie da się usłyszeć i zobaczyć jak komin zacznie połykać ogień. W tym czasie powietrze wtórne na bramkę mam otwarte maksymalnie a na szamot albo wcale albo jakieś milimetry. 2. Wytworzenie żaru - tu ciągle przy otwartej klapie krótkiego obiegu i drzwiach środkowych - podaje na ognisko z drzazg trochę większe kawałki drewna. Trochę większe to znaczy takie prawie drzazgi, dokładam tego na wysokość bramki palnika - stopniowo - od strony drzwiczek można nawet dołożyć większe kawałki. Trwa to 5 - 10 minut. 3. Załadowanie na full - zamykam środkowe drzwi i otwieram załadowcze. Z tą dziurką w załadowczych nic nie robię, nie przeszkadza u mnie. Tu jest ważne aby ładować dość drobne szczapy - raczej nie większe niż 5 x 5 cm i nawet drobniejsze od strony wymiennika, natomiast grubsze od strony drzwiczek. Jak mam jakąś drobnicę pozostałą po rąbaniu, nawet korę to co którąś warstwę wrzucę. Na górze mogą być już nawet trochę większe i niekształtne kawałki odbłożone drobnicą lub klockami które mi zostają z obcinania szczap. przy układaniu trzeba zostawić po bokach przerwę od ścianek co najmniej po centymetrze żeby się nie zawiesiło. Zrobiłem sobie przymiar i docinam normalnie wyżynarką. 4. Wygrzanie komina - Zamykam środkowe, otwieram klapkę pp w popielniku, doczepiam miarkownik. Jak pisali koledzy wyżej - na tym etapie bardzo ważny jest termometr w czopuchu - kolejne ok 10 minut - aż dojdzie na czopuchu ponad 250 stopni, zazwyczaj na piecu mam już koło 50 stopni. Dopiero w tym momencie zamykam krótki obieg i obserwuję sobie płomień. Temperatura na czopuchu utrzymuje mi się zazwyczaj od 150 do 180 stopni. 5. Palenie - na początku ustawiam start pompki na 70 stopni i histerezę 5 stopni. Do kotłowni zajrzę za jakieś pół godziny i zwiększam start pompki do 76 stopni. Pompka pracuje jakieś 5 - 10 minut aż temperatura spadnie poniżej zadanej histerezy i się wyłączy. Znowu kilka minut temperatura rośnie aż osiągnie zadaną startu pompki. Zazwyczaj wszystko hula dobrze, ale czasem zdarzy się zawiecha opału, którą poznaję po spadku temperatury na czopuchu do poniżej 130 stopni i lichym płomieniu. Jak nie pomoże (ale zazwyczaj pomaga) przerusztowanie tym wichajstrem z boku to trzeba otworzyć ostrożnie drzwiczki zasypowe (zamnkąć klapkę popielnika i otworzyć klapkę krótkiego obiegu) i pomóc pogrzebaczem opaść opałowi. Na szczęście nie jest to bardzo częste zjawisko. Jak już się ładnie rozchula to zmniejszam pp do ok 50 - 60 % otworu, i pw na 50% lub nawet na grubość palca. W połowie drugiego wkładu zwiększam start pompki do 78 - 80 stopni. Cały czas z bufora trwa pobór na grzejniki i grzanie CWU. Drugi wkład robię po jakichś 2,5 godzinach (bo palę szybkopalnym i dość lichym drzewnem - wierzba, lipa sezonowane dwa lata). Te dwa wkłady wystarczają mi aby bufor nabić oraz bojler na jakieś 70 stopni. Zaczynam palenie jak mam bufor rozładowany 60 - 40 - 40 - 40 (to temperatura na termometrach od góry bufora). A po dwóch wkładach mam coś w stylu 78 - 70 - 70 - 60. A jak mi się nie chce zaglądać do kotłowni to po punkcie 4 ustawiam pompkę na 74, w trakcie drugiego wkładu na 78 i się nie przejmuję. Jakoś zawsze się wypala i bufor jest nabity. Mam wrażenie, że nawet jak się zawiesi to i tak po jakimś czasie opadnie i rozpali się na nowo. Największym minusem i zaskoczeniem dla mnie była wielkość, a raczej drobność szczap. Większe się paliły jak u Ciebie. Poradziłem sobie z tym poświęcając co którąś sobotę i przygotowują w kotłowni takie dwie komory dodatkowego dosuszania o pojemności około 0,9 mp każda. Jak wykończę jedną to zaczynam drugą, już dosuszoną i jednocześnie poświęcam kilka sobotnich godzin aby połupać i usypać drugą. Aktualnie spalam tą po prawej (jest węższa więc na początku była zasypana nieco wyżej), a po lewej mi dosycha sobotnia robota.
  11. U mnie się hakoś zakleszczyła solidnie na wcisk. Może miałem fuksa.
  12. Mam taki, naklejka właściwie wszystko wyjaśnia. Pod kapturkiem jest pokrętło. @Adamo123 ja tylko wierciłem, ta tulejka ma taki kształt, że się sama wkręci i trzyma bardzo mocno. Na wszelki wypadek dałem kleksa z uszczelniacza kominowego, ale chyba niepotrzebnie.
  13. Mam właśnie taki zaworek mieszający, z uwagi na dzieciaki. Prosta instalacja na pexie pomiędzy bojlerem a rozdzielaczem ciepłej wody. W sezonie słonecznym też nabijam bojler na maxa z fotowoltaiki i 120 litrów około 70 stopni wystarczy do wieczornej kąpieli 5 osób. @Piecuch19 - u mnie pompka co chodzi pulsacyjnie co około 4-5 minut, dopóki z buforu nie zacznie wracać cieplejsza woda, czyli w całym przekroju będzie dobrze ponad 60 stopni. Później dobicie bufora do ponad 80 jest już proste i szybkie.
  14. A z innej beczki to powiem wam, że wczoraj miałem pierwszy dzień od uruchomienia w piątek kotła, w którym przestałem być mieszkańcem kotłowni. Dzień wcześniej przygotowałem sobie dwa kosze podziabanego na sczapy maksymalnie 5x5 cm (nie licząc kilku większych kawałków o kształcie niekształtnym, którego żadna siekiera się nie imała) drewna. Rozpaliłem, ustawiłem powietrza według wcześniejszych obserwacji, ustawiłem uruchomienie bojlera na 50 stopni zasilanie bufora na 74 stopni z histerezą 3 stopni. Zostawiłem piec, po godzinie zmieniłem ustawienia powietrza (również na podstawie kilkudniowych kombinacji). Po jakimś czasie dorzuciłem drugi zasyp, zajrzałem dopiero na szacowane wyłączenie pieca. Bufor nabiłem przy jednoczesnym poborze na grzejniki, rodzinka wykompana bojler nagrzany na nastepny dzień - wszystko gra. No dobra, przyznam się, kilka razy z ciekawości zajrzałem do kotłowni, ale jako gość pod krawatem - płomień stabilny, na czopuchu 160 - 180 stopni, komin nie dymił. Czyli powoli się z MPMem zaczynamy rozumieć, nawet przestał na mnie prychać dymem. W weekend sobie popracuję ze trzy godzinki siekierą to powinienem mieć na dłuższy czas spokój. I jeszcze jedno - bojler mam podpięty poza buforem bezpośrednio do instalacji zasilającej. Powrót z bojlera dałem tuż przed króćcem powrotu do kotła, czyli z pominięciem zaworu zabezpieczającego kocioł (zawór 60%). Trochę się bałem tego rozwiązania, ale okazuje się, że sprawdza się znakomicie. Powrót z bojlera jest bardzo gorący - praktycznie w najgorszym momencie jakieś 5 stopni niżej niż zasilanie, więc póki pracuje pompka bojlera to dogrzewa powrót to temperatury zbliżonej do tej wypływającej z kotła. Tak więc gdy na kotle mam 75 - to powrót też mam powyżej 70. Dopiero jak się bojler nagrzeje i temperatura powrotu spada do 60% zgodnie z wolą zaworu ochrony. Pomiary odczytuję na bieżąco - mam termometr podłączony przed i po powrocie z bojlera. Tak to wygląda jak na zdjęciu w trakcie pracy kotła czyli pomiędzy 75 a 70 stopni, czyli dopóki z bufora wracała chłodna woda. Prawy termometr jest za powrotem z bojlera bezpośrednio przed kotłem, lewy zaraz za pompką z powrotu CO.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.