Drodzy forumowicze !
Zielony w temacie, potrzebuje pomocy.
Wczoraj, postanowiłem wymienić zawór w grzejniku, gdyż przeciekał. Wyłączyłem w piecu pompkę(piec opalany drewnem firmy no-name 😁 teściu starej daty skombinował), spuściłem wodę z pieca i przystąpiłem do wymiany rzeczonego zaworu. Złożyłem wszystko do kupy, odpowietrzyłem grzejniki i wpuściłem wodę do pieca. Wydawało się, że wszystko jest git, więc rozpaliłem w piecu. Przez jakieś 20-30 minut wskazówka od temperatury ani drgnęła by później, w ciągu jednej chwili dobić do 120 stopni a następnie do 130 a ciśnienie wody do prawie 3 bar. Grzejniki zimne, woda w kranie zimna a piec bulgocze jakby zaraz miała się z niego wydostać godzilla. Zgasiłem elegancko ogień piachem, poczekałem aż piec wystygnie i jak emocje opadły, zacząłem analizować gdzie dałem d***. Okazało się, że kijowo odpowietrzyłem cały układ, więc zrobiłem to ponownie. Rozpaliłem kolejny raz i wydawało się, że wszystko jest okey. Na piecu temperatura rzędu 60-70 stopni, ciśnienie wody ok. 1bar, grzejniki ciepłe i w kranie też ciepła woda, lecz tutaj pojawia się drugi problem. Na jednym mocowaniu (tym górnym) pompy wody, zaczęła delikatnie kapać woda (tak po kropelce) a ciśnienie w układzie zaczęło powoli spadać (przez 4h jakieś 0.2 bar) no i tutaj pytanie: czy winowajcą tej sytuacji jest ta nieszczelność (prawdopodobnie jakaś uszczelka się pod wpływem temperatury zagotowała) czy może któraś z rur nie wytrzymała tej temperatury i czeka mnie rozbieranie połowy domu, żeby zlokalizować ten wyciek…
Błagam…pomocy 😞