Dzięki za opinie (także te które utwierdzają mnie w tym ze chce to zrobić porządnie - pozniej), ale po to napisałem "problem definitywnego rozwiązania wilgoci na razie pomińmy" aby zasugerować, że wiem jak działa fizyka, wiem że osuszacz to chwilowka, wiem że trzeba usczelnic/odrenować/zrobić wętylacje/zabezpieczyc zywoplot/okopać/pompować głębinowo/przepiąć rynny/zrobić zbiornik retencyjny/dołączyć się do miejskiego systemu deszczówki.....
Ale moje pytanie brzmi: "Czy włączenie osuszacza w zamkniętej piwnicy z piecem z zamkniętą komorą - który nie pobiera powietrza z tej piwnicy - mnie zabije?" :)
Osuszacz jest 'od ręki' w porównaniu z tym co muszę zrobić aby definitywnie mieć tam sucho, no i na pewno nie będę robił tego na jesień/zimę. Mając utrzymującą się tam wilgoć > 90% ryzykuje grzyby (pomijając to, że aby wietrzyć mam drzwi otwarte więc wali na cały dom ą starszą szeregówkę.
Weim, że dmucham na zimne bo przeciez wylaczniki swiatla troche moga iskrzyc, a ludzie nie takie rzeczy maja przy piecu ale chcialem spac spokojniej niz na "wydaje mi sie"
Dzięki.