Witam,
Wynajmuje a w sumie to płace czynsz za mieszkanie w kamienicy, które dostałem od spółdzielni. Od kilku lat kamienice przejął prywaciarz. Od miesiąca zakładają u nas centralne ogrzewanie a teraz pytają się po lokalach kto by chciał zostać podłączony. Sąsiedzi starsi ludzie odmawiają i namawiają mnie, żeby nie dać się podłączyć bo koszty wzrosną niesamowicie. Administrator mówi, że średni koszt ogrzewania będzie wynosił 300-400 zł miesięcznie bo tak ludzie w jego innej nieruchomości płacą. Mówi, że mam się zdecydować czy chce czy nie bo jak się teraz nie zdecyduje to dopiero w przyszłym roku będzie mógł mnie podłączyć z tym, że koszt takiej instalacji w mieszkaniu to wg. niego 2000 zł. Powiedział, ze u mnie jest tanio i łatwo bo już mam grzejniki i całą instalacje do pieca w którym do tej pory sam paliłem. Problem jest w tym, że jak pytam czy mógłbym jakiś kosztorys dostać, albo na papierze opłaty instalacji itd itp. to mówi, że nie jest w stanie powiedzieć. Moje mieszkanie ma około 50m, kamienica nie jest ocieplona. Na chłopski rozum koszty nie są duże jeśli zapłacę za instalacje 2000zł plus 300-400 zł za miesiąc w sezonie grzewczym + opłata za samo posiadanie podłączenia do centralnego ogrzewania 10-50 zł. Jest to dużo korzystniejsze niż wydać na 3 tony węgla 9000 zł
Dlatego też przychodzę z pytaniem jakie są realne stawki albo czy jest coś co mógłbym zrobić, żeby nie dać się oszukać i nie zostać z ręka w nocniku kiedy już wszystko podłącza. Sąsiedzi mówią, że będą to koszt rzędu 10-tek tysięcy rocznie. Co wg was byłoby bardziej opłacalne. Podłączenie się, czy zostanie przy paleniu węglem w piecu. I czy ja w ogóle powinienem płacić za tą instalacje jeśli lokal nie jest mój.