Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Piecokuchnia -sieć miejska część 2


Zbyrdol

Rekomendowane odpowiedzi

Minęło czasu "mało wiele" no i "stało się" kupiłem piec ( ale nie piecokuchnie) i będe ją włączął do sieci miejskiej. Przy okazji wznowienia wątku chciałbym podziękować "Henrykowi 1953" za radę: że lepiej kupić zwyczajny piec a nie piecokuchnie.- I takoż się stało. Nie dzięki radzie Henryka 1953, bo sam do tego doszedłem , że mi piecokuchnia nie potrzebna, ale gratuluje intuicji. Na razie na początek to tylko tyle, bo nie jestem zbyt sprawny informatycznie i nie wiem czy mi to "pójdzie". Jak "pójdzie" to opiszę problem, bo przy instalacji  pieca pojawił się problem ( a jakże by inaczej ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pisze ja- Zbyrdol. 

Te powyżej to taka "próbka". Bo mówię: nie jestem zbyt sprawny informatycznie. No ale dobrze- żeby nie zaśmiecać forum to przejdę z "kopyta" do tematu, problemu.....Ten piec to nie jest klasyczny piec opałowy CO, tylko taka "koza" z płaszczem wodnym i z szybką -żeby widzieć palenisko. Piszę to tak gwoli ścisłości. Ale po za tym to chyba normalny piec? Ma trzy wyjścia: zasilanie, powrót, spust wody. Jako że to układ zamknięty to dokupiłem wężownice schładzającą ( "Strażnik" firmy z Chełmna). Problem ( ten najważniejszy teraz) to to czy dawać zawór różnicowy ( bo pompka oczywiście będzie)? Bo mój tok myślenia jest taki: nie po żem kupował "Strażnika" żeby teraz sobie komplikować układ. Jak zaniknie prąd- pompka przestanie działać- wzrośnie temperatura- to "Strażnik" zadziała i problem zniknie. Po co zawór różnicowy dawać? Owszem- on tam by może trochę dawał- ale by to trochę mi komplikowało układ. Ale jak mus  to mus. Jak fachowcy orzekną że trzeba dać to dam. Nadmienię tylko że będę palił okazjonalnie, piec będzie praktycznie stale pod dozorem. Nigdy nie będę palił "na noc". Czyli że nie podłoże drewna ( bo piec jest tylko na drewno) i pójdę spać.- Nigdy tak nie będzie! PS. A czy nie jest tak, że zawór różnicowy by trochę wstrzymywał wzrost temperatury pieca ( bo by grawitacja działała) a przez to i działanie "Strażnika" by trochę wstrzymywał? Czyli inaczej mówiąc: zawór różnicowy by opóźniał działanie "Strażnika" nawet do tego stopnia że być może w sezonie "Strażnik" nigdy by nie zadziałał, bo grawitacja na tyle skutecznie by ograniczała wzrost temperatury? Czyli inaczej mówiąć: zawór róznicowy i "Strażnik" to takie podwójne zabezpieczenie przed przegrzaniem, a jak będzie tylko "Strażnik" to będzie pojedyńcze zabezpiecznie przed zagotowaniem wody? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

"Prosił Pan musiał sam". Już zainstalowałem piec... Dałem układ różnicowy. Tak po prostu "samo wyszło". Chyba głównie z tego powodu że nie miałem do końca zaufania do tego całego "Strażnika" z Eletermu.-Po prostu nie byłe pewny tego urządzenia! A że to jest pewnego rodzaju nowość, to nikt ze znanych mi fachowców nie umiał mi doradzić co robić...Drugi czynnik który spowodował że jednak zdecydowałem się na układ różnicowy to ten że: kiedyś mogą być niestabilne dostawy prądu i jak będe miał  "różnicówke" to jednak  ona  "nagoni" mi trochę ciepłej wody do kaloryferów... Teraz pytanie brzmi: czy gdybym miał zaufanie do tego urządzenia ("Strażnika"-wężownicy schładzającej) to bym nie dawał różnicówki? Odpowiedź brzmi: raczej tak- nie dawał bym układu różnicowego w tym moim projekcie. Wstępne palenie już było i próba okazała się dosyć obiecująca. Tak po tym wstępnym, próbnym paleniu to wychodzi  mi na to, że żeby zagotować  wodę w tym moim układzie to musiałbym się bardzo starać! Więc po co mi różnicówka? Ale tak jak mówię: zaufania do wężownicy z firmy Eleterm nie mam, to... mam układ różnicowy. Zawsze to jakieś podwójnie zabezpieczenie jest. Tylko to szpeci mi ścianę ( to w dużej mierze z powodów estetycznych było moje pytanie). Tylko pojawił się problem bo wężownica schładzająca po "wyzwoleniu" ( na próbę) kropelkuje ( leci kropla za kropla- tak raz na 5-10 sek). A jak sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że od odpowiedzi aż się sieć przeciążyła... Ale nic- żarty na bok. Pewnie interesuje Was: "jak mi się to opłacało i czy inwestycja się zwróciła". Otóż za wcześnie o tym mówić. Dopiero na wiosnę ( marzec) o tym coś napiszę. Mam poważniejszy problem na razie. Było miejsce trudno dostępne dla spawacza gazowego i tam spaw  jest cieńszy i w tym miejscu spaw się "poci". Idę szukać na inne fora porady: czym to załatać. Poxilina? Wolałbym coś "wyżej". To za poważna sprawa żeby łatać takim środkiem dla majsterkowiczów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.