Witam wszystkich.
Tak na wstępie - od dwóch sezonów jestem posiadaczem sztokera 25 ze sterownikiem puma pid i ogrzewam dom ok. 140m2. Nie powiem, że jestem szczęśliwym posiadaczem - za każdym razem jak wchodzę do kotłowni to zastanawiam się dlaczego odebrało mi rozum wybierając ten kocioł.
Spalanie to ok 15-20 kg przy temp. blisko 0 do 40 przy -20. Przede wszystkim denerwuje się patrząc na pracę - temperatura spada a sterownik nie może się zdecydować czy się rozbujać czy nie. Do tego stopnia, że przy 55 zadanych spuszcza kocioł poniżej 50 i dopiero zaczyna rosnąć. Natomiast jak "przegrzebie" w palenisku to temp. od razy zaczyna rosnąć i to bardzo szybko. Jak ustawię wyższy kopiec "-2" to niedopala i całe palenisko jest zawalone żarem a jak obniże do -3 to ma kłopoty z rozbujaniem.
Jak włączyłem ADC to w ogóle zasypywał się węglem i po całym dniu trzymał 0%
Do tego węgiel w palenisku dość mocno nawarstwia się a na wylocie jest górka popiołu.
Ustawienia mam takie:
podawanie 14/55, histereza 1, prędkość dmuchamy 100/4 i min. moc 4,
Obecnie mam 55 st. na kotle i wszystkie grzejniki z głowicami termostatycznymi.
Muszę dodać, że komin na zewnątrz mam cały w sadzy.
Przy czyszczeniu grzebałem też trochę przy przesłonie powietrza pod paleniskiem.
Powoli już tracę cierpliwość do niego. Macie może jakieś porady lub słowa pocieszenia.
Pozdrawiam
Łukasz