armin
Forumowicz-
Postów
23 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia armin
-
Rzeczywiście, sama pompa też powinna wystarczyć. Jeszcze zbiornik wyrównawczy na nieogrzewanym strychu: Wprawdzie jest szczelnie owinięty wełną mineralną, ale przy włączonym piecu jest chyba minimalnie podgrzewany wodą z rurki prowadzącej do niego. Przy wyłączonym piecu tego (chyba?) nie będzie. Jeżeli zastosowałbym proponowane rozwiązanie z "dogrzewaniem bojlerem" to powinienem spuścić wodę na tyle, aby nie było jej w zbiorniku?
-
Oczywiście nie chodzi o ogrzewanie domu a jedynie o utrzymanie dodatniej temperatury wody w układzie wody c.o. Pomysł przyszedł mi do głowy, bo trzeba w zimie na kilka dni opuścić dom ogrzewany piecem na drewno. W obwodzie c.o. jest wpięty zbiornik wody użytkowej 100litrów ACV z grzałką 2kW. Zbiornik jest dwupłaszczowy a grzałka jest umieszczona w przestrzeni międzypłaszczowej. Pomyślałem, że jeżeli zostawię włączoną pompę obiegową i grzałkę (w okresie "taniego prądu"), to woda w układzie c.o. w stopniu niewielkim, ale zawsze nagrzeje się od bojlera i będzie zawsze powyżej 0 stopni i w ten sposób zmniejszę ryzyko zamarznięcia instalacji. Oczywiście rozwiązanie jest kosztowne, ale byłoby stosowane jedynie doraźnie. Proszę, napiszcie co o tym sądzicie. A może macie podobne doświadczenia?
-
Z tego co piszesz wynika, że kocioł z nadmuchem = problemy ze smołą i kominem. Rozwiązaniem jest chyba jedynie piec z dopływem powietrza regulowanym uchylną klapką z tzw. miarkownikem ciągu. Zgadza się, czy jednak można uzyskać optymalny proces spalania w kotle jak mój?
-
Zgadzam się, amatorskie wypalanie to jednak stres, choć przy trzecim razie czułem się dość pewnie. W jaki sposób zmieniłeś technikę palenia? Jak wygrzewasz kocioł i komin? Mój piec używam pięć lat, porównywałem jego zachowanie z FEX-PLUSem innego użytkownika. Doszedłem do wniosku (mam nadzieję, że błędnego), że smoła w komorze zasypowej i potem w kominie to po prostu cecha kotła z dolnym spalaniem i nadmuchem. Utrzymuję temperaturę 60st. i mam włączony przedmuch co 15 minut. W sumie jest dość wygodny, zasypuję go 1-2 razy na dobę, zamykam drzwi i tyle. W czasie załadunku drzwiczki zasypowe pozostają otwarte przez kilka minut, co powoduje powstanie naturalnego ciągu i wypalenie części sadzy z czopucha i komina, co mogę uznać za "wygrzanie" kotła. Wtedy też potrafi dojść do pożaru sadzy, jeżeli nie wyczyszczę wcześniej komina mechanicznie.
-
Mógłbyś opisać na czym polegała ekstremalność?
-
Dzięki za info, potwierdzam walory praktyczne wskazówek z tego artykułu.
-
Podzielam te obawy, choć poprzedni wkład nie wykazywał tendencji do rdzewienia po kilkukrotnej operacji wypalania. Z tym, że to była stal tzw. "nierdzewna" a teraz mam "żaroodporną". Piękny kolor inox po rozżarzeniu do czerwoności zmienił się w mniej piękny kolor czarno-szary. Wkład dalej funkcjonował, ale deformacja spowodowała niewielkie rozszczelnienie połączeń kielichowych i ucieczkę dymu do kanału dymowego komina. Na razie nie mam innego, niż wypalanie, pomysłu na usuwanie sadzy oblepiającej wkład.
-
Zgoda, otwarcie dopływu powietrza z pewnością zwiększa intensywność palenia. Kominiarz zalecił mi jednak otwarcie wyczystki i "swobodne" spalenie się sadzy. Oczywiście huk był niemożliwy. Stwierdził, że w razie zapalenia sadzy przy zamkniętej wyczystce powietrze będzie pobierane z góry komina, co jeszcze pogorszy sytuację, bo nie będzie chłodzenia świeżym strumieniem. Po moich kilku doświadczeniach przyznaję mu rację, choć i tak próbuję regulować tempo wypalania częściowym przymykaniem drzwiczek. Jakie są Wasze doświadczenia z wypalania sadzy w kominach z wkładami?
-
W moim przypadku nawet wkład 0,6 mm pewnie wytrzymałby, gdybym przy pierwszym wypalaniu (niezamierzonym) otworzył drzwiczki wyczystki i kotła. Otwarte drzwiczki pozwalają na chłodzenie wkładu powietrzem wpływającym od dołu. Wystarczyło wybierać spadający żar i pozwolić na spokojne wypalenie się sadzy. Oczywiście rozżarzone drobiny leciały też w niebo, ale nie było to więcej niż ok. 1 m ponad komin. Tempo palenia dało się regulować stopniem otwarcia drzwiczek. Teraz liczę na to, że wkład 1,0 mm wytrzyma regularnie ten niecny proceder. Oczywiście nie zaniedbuję czyszczenia mechanicznego.
-
Tu oczywiście jest pierwsza wątpliwość: stal żaroodporna 1.4828 wg nich ma wytrzymać min 600 st. C a paląca się sadza to podobno temperatura ponad 1000. Stąd moje pytanie o praktyczne doświadczenia. A propos kwasoodporności: palę sezonowanym drewnem, mam nadzieję, że spaliny i ewentualne skropliny nie zjedzą wkładu... Pozdrawiam!
-
Witam po raz pierwszy! Eksploatuję kocioł Ferrum FEX-PLUS 20kW, dolne spalanie z nadmuchem. Wcześniej miałem zainstalowany owalny wkład kominowy z blachy 0,6mm, który wskutek pożaru sadzy (szklistej) uległ zdeformowaniu i rozszczelnieniu. Wymieniłem go na wkład z blachy 1,0 mm żaroodpornej, którą producent (KominFlex) określa jako "odporny na pożar sadzy". Ponieważ mam całkiem pozytywne doświadczenia z (jak mi się wydaje) kontrolowanego wypalania sadzy, zakładam, że taki wkład wytrzyma bez problemu taką procedurę. Mam rację? Jakie są wasze doświadczenia? Pozdrawiam!