Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Nowe Stare Palenisko


heso

Rekomendowane odpowiedzi

Prawie zrobiłem, jestem już po pierwszych próbach. Pozostało jeszcze otulić to osłoną z blachy, dobudować komorę załadunkową, zamontować drzwiczki i klapę do zasypu. Ale już jest nieźle, nawet czymś takim zdołałem rozgrzać instalację.

 

Tak wyglądał kocioł po usunięciu starego paleniska:

post-94-1269340890_thumb.jpg

 

Prowizorycznie tak paliłem przed rozpoczęciem montażu nowego:

post-94-1269340935_thumb.jpg

 

Pierwsze próba palenia:

post-94-1269341147_thumb.jpg

 

Po zgaszeniu światła widać wszystkie nieszczelności:

post-94-1269341217_thumb.jpg

 

Dziś dodałem m.in. dalszą część nadstawki do zasypu:

post-94-1269341375_thumb.jpg

 

Tak więc zostanie jeszcze montaż obudowy, razem z izolacją cieplną.

Na razie będę robił dalsze próby dla dobrania najlepszych "wlotów i wylotów". Pozdrawiam HS.

Ps. Co najtrudniejsze przy takiej robocie ? Wirtualne wyobrażanie sobie.

Niewiele pomaga rysowanie, przydaje się składanie cegieł na sucho.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super.

 

Rzeczywiście trzeba sobie powyobrażać.

Jak tam powietrze zamierzasz dopuszczać?

 

Pierwotne dolnymi drzwiczkami, jak w poprzednim kotle, wtórne tą świecącą szczeliną (na trzecim zdjęciu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie jak uzyskasz szczelnos na polaczeniu przedpaleniska z wymiennikiem?

Zaprawa sie rozszczelni w tym miejscu bankowo.

 

Do wymiennika przespawam np. kątownik i do niego przykręcę obudowę paleniska. Styk uszczelnię, reszta obudowy też będzie szczelna.

Ta obecna zaprawa nie będzie wtedy taka istotna, nie będzie drogi wlotu fałszywego powietrza.

To, co widać na ostatnim zdjęciu, jest też w pewnym stopniu prowizoryczne.

Przed (lub w trakcie) montażu obudowy usunę i dodam inne elementy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopalanie jest w miejscu świecenia i trochę dalej.

Są tam warunki: powietrze (wtórne), mieszanie, wysoka temperatura, sporo miejsca i czasu na rozwinięcie się płomieni.

Najważniejsze, że na tym etapie budowy mam doskonale warunki do wprowadzenia korekty. Nie będę się śpieszył z obudową, pobawię się jeszcze trochę. Na zdjęciu tego nie widać, ale uzyskałem prawie przeźroczyste,

blado- fioletowe płomienie - te najbardziej wskazane prze spalaniu drewna.

 

Pierwsze wnioski po próbach to znacznie wydłużony czas czas palenia się porcji opału. Wprawdzie cała instalacja wolniej się nagrzewa, ale mam lepszą kontrolę nad mocą kotła (a raczej paleniska). Liczę na możliwość utrzymywania stałej niezbyt wysokiej temperatury na kotle przy wolnym spalaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłaniam się.

Na mój chłopski (pegeerowski) rozum, nie należy wtórnego (albo do dopalania węgla, trzeciego) powietrza podgrzewać. Podgrzane powietrze ma mniej tlenu ??? i gdyby to przenieść na palniki acetylenowe , to czy ktoś zaproponuje podgrzewanie ???tlenu ?

z pokorą

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heso - Druhu, a na Euro zdążysz?

W sumie prosta konstrukcja, którą każdy średnio rozgarnięty może sobie wymurować.

Jako były murarz zwracam uwagę na wiązania cegieł i tu mam pewne ale :)

Najbardziej jednak ciekawi mnie, czy jak zakończysz robotę będziemy mogli zerżnąć Twoje dzieło życia.

A mówiąc poważnie cieplak szamotowy do spalania to istny reaktor, gdzie żar i płomienie dobrze się czują i i maksymalnie odzyskuje się energię zawartą np. w trocinach. Jeżeli docieplisz wełną to będzie jak w piekle.

A może masonem jesteś, fartuszek zakładasz, bo wiedzę tajemną posiadasz, co prawda nie w murowaniu katedr, ale reaktorów piekielnych. :)

Dokończenia dzieła życzę.

Kazik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten piecyk faktycznie skojarzył mi się z miniaturą tej fabryki prądu w Czernobylu... tfu, tfu.

 

No... niby byle średnio rozgarnięty może wymurować, ale jakoś nie słychać, żeby ktoś robił centralny reaktor z szamotu. Może dlatego, że rozgarnięty, a ja jak zwykle pod prąd ?

 

Jasne, że zrobiłem parę błędów, ale poprawię. Chodzi bardzo spokojnie, nie ma skłonności do szaleństw, zużywa niewiele, o co mi w zasadzie chodziło. Zrobiłem nowy ruszt, jutro powalczę z wkładkami do płomienic. Dużo ich -

60 szt. i robota dość delikatna. Jutro u nas 16 stopni, więc zajęcie na podwórku. Pozdrawiam zakręconych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wtórne powietrze możnaby tam jeszcze cieplejsze zapodawać robiąc dolot w "szamotowej otulinie".

Czy to miałoby jakieś znaczenie?

 

Chyba niewielkie, zresztą nie ma nic za darmo- podgrzewanie powietrza też pochłania ciepło wytworzone w innym miejscu, więc... zerowy bilans ?

Myślę, że tak czy inaczej dążąc na "miejsce przeznaczenia" jakoś tam zdąży się to powietrze ogrzać. Cudów i tak nie ma, liczy się ogólna sprawność reakcji i stopień przejęcia ciepła przez wymiennik. Że nie uzyskamy ideału ? To tylko kocioł do grzania wody.

Ale jak najbardziej warto spalić 5 kubików drewna, niż np. 10...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten szamot, który leży na wierzchu i tak sie zagrzeje w całości. A gdyby był trochę grubszy i w nim np. poziome dziurki, to pewnie powietrze też.

Bilans energetyczny to jest kwestia jak mniemam pewnej "katalizacji" spalania spowodowanej różną wyskością temperatur powietrza wtórnego/dopalającego. Spodziewam się, że może tu występowac pewne "przełożenie" jak np. w PC.

Ale jak to jest w rzeczywistości - nie wiem i pytam (może ktoś czai).

To takie wirtualne spojrzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przemyśleniach rozebrałem i skleiłem od nowa, wprowadzając poprawki. Myślałem, że już wiem wszystko, ale paliło się zbyt powoli, przedobrzyłem

z przegrodami i przekrojami.

Teraz pracuje, jak oczekiwałem, pojawił się ten "odrzutowy" szum płomieni.

Chodzi stabilnie, najlepszy efekt osiąga po nagrzaniu całości.

Jak wspomniałem wcześniej, nie będę się śpieszył z obudowaniem, jeszcze

popalę i poobserwuję. Po zabudowaniu założę drzwiczki z regulacją

powietrza pierwotnego i pokrywę do komory załadunkowej (na razie zasłaniam, jak widać - płytką szamotową i ceramiczną) Pozdrawiam HS.

 

post-94-1269871939_thumb.jpg

post-94-1269871985_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specjalnie zrobiłem taki "prymityw" jako poligon doświadczalny. Nie ukrywam, że teraz prawie co dzień w wolnych chwilach testuję nowe poprawki dla znalezienia złotego środka. Znowu sporo się dowiedziałem np. o wpływie temperatury w komorze dopalającej na jakość spalania. Powietrze tam dopływające o tyle warto wcześniej podgrzać, że nie ochładza potem zbytecznie płomieni. To ochłodzenie nieuchronnie oznacza też wydzielanie sadzy... Taki drobiazg. Pożyteczne okazało się też oczywiście zastosowanie materiałów

w miarę izolacyjnych (cieplnie). Także kształt samej komory, przekrój, przegrody, itd. Spodziewam się, że obudowa pozwoli na wprowadzenie dokładnej regulacji mocy (no i zmniejszenie strat promieniowania).

 

Polecam taką zabawę każdemu poważnie myślącemu o nowych konstrukcjach.

Pozdrawiam HenrykS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu sporo się dowiedziałem np. o wpływie temperatury w komorze dopalającej na jakość spalania. Powietrze tam dopływające o tyle warto wcześniej podgrzać, że nie ochładza potem zbytecznie płomieni. To ochłodzenie nieuchronnie oznacza też wydzielanie sadzy... Taki drobiazg. Pożyteczne okazało się też oczywiście zastosowanie materiałów

w miarę izolacyjnych (cieplnie). Także kształt samej komory, przekrój, przegrody, itd. Spodziewam się, że obudowa pozwoli na wprowadzenie dokładnej regulacji mocy (no i zmniejszenie strat promieniowania).

 

Witam,

Przydatne doświadczenie, dzięki za informacje :)

Próbowałeś inne kształty dolotu niż płaski prostokąt (wydający się być najlepszym)?

No i zawirowywacze - działasz coś w tym temacie?

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turbulatorami (tymi w rurkach wymiennika) na razie nie zawracam sobie głowy. Osiągam max. 200 st. C temperatury spalin na czopuchu i zastanawiam się, czy warto ją obniżać przez zastosowanie tych wkładek. Obawiam się zmniejszenia ciągu. Ale jak najbardziej to sprawdzę. Możliwe, że warto walczyć o każdy stopień C. Te wkładki wymyśliłem takie, że zapewnią możliwość dokładnego doboru temperatury spalin opuszczających wymiennik. Problemem mogą być tylko cząstki lekkiego popiołu - to następny etap szukania rozwiązania.

Zawirowanie płomieni sprawdza się w samej komorze dopalającej. Zauważyłem, że znaczenie ma miejsce tego zawirowania - nie jest obojętne, czy będzie to na początku, w połowie długości kanału, czy na końcu. To jeszcze sprawdzam, dziś wstępnie instalowałem w kanale pewien element, który umieszczę trwale po świętach.

Samą komorę dopalania zmieniłem ostatnio z przekroju prostokątnego na okrągły- widzę w tym nowe możliwości zastosowania tam turbulatora.

 

Wszystkim nam- Dobrych Świąt !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Akurat ten rodzaj pieca był kiedyś znany i produkowany w moim regionie w zakładzie Rofama.

Wyglądał prawie dokładnie tak samo, tyle że kanał i piec miał okrągły przekrój .

Była to akurat wersja tego pieca przeznaczona głównie do palenia trocinami.

Jak chcesz na googlach możesz znaleźć opis patentu wpisz:

Piec do bezdymnego spalania Edwarda Janasa .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj !

Bez przesady z tym "prawie dokładnie". Dzięki za te namiary, o tym piecu nigdy wcześniej nie słyszałem. Obejrzałem sobie i poczytałem. Mam ten luksus, że znam doskonale wnętrze swojego ustrojstwa i mogę Cię zapewnić, że różnice są naprawdę duże. Pewnie, że niczego nowego w ogólnym zamyśle nie odkrywam, wszystko już było. Idea pieca dolnego spalania jest znana od... nie wiem kiedy. Ja skupiam się na doskonaleniu tegoż, tak by przy maksymalnej prostocie układu uzyskać prawie ideał.

Po drodze oczywiście stosuję swoje własne pomysły, jak np. dziwny ruszt, zespawany po poprzednich kilkudziesięciu próbach.

 

Po raz kolejny stwierdzam, że nie da się przewidzieć do końca pewnych zjawisk zachodzących w palenisku (czy raczej ogólnie: kotle) bez wnikliwego doświadczenia praktycznego. Po to zresztą zrobiłem to palenisko - dla wszechstronnych prób. Wkładam np. przegrody, przewężenia

które następnego dnia uroczyście wywalam, bo kompletnie nie sprawdziły się mimo solidnych przesłanek teoretycznych. Spalanie to dziedzina trudna, na szczęście dla mnie fascynująca.

Prób nie przeprowadzam już tylko na drewnie czy węglu, bo to łatwizna- już dawno spalam je bezdymnie. Większym wyzwaniem są testy z dodatkowym użyciem do powyższych np. gumy czy polistyrenu (styropianu). Tu dopiero wyniki świadczą o jakości spalania.

Pozdrawiam wszystkich (nomen omen) zapaleńców. Henryk S.

Ps. To przekrój pieca Edwarda Janasa z zasugerowanego przez Ciebie namiaru:

http://pubserv.uprp.pl/PublicationServer/T...1/PL41149B1.pdf

post-94-1274385371_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie może kiedyś inny, na razie jest ciągle ten sam z 60 pionowych

1- calowych rurek. Niechcący zastała mnie coraz cieplejsza wiosna i nie zdążyłem przetestować wkładek do nich dla lepszego przejęcia ciepła spalin. Ale i bez nich jest nieżle, chociaż w porywach spaliny potrafią mieć w czopuchu 250- 280 stopni i pewnie warto tę energię odebrać.

Jakieś próby zrobię niebawem, ale pełny test możliwy dopiero zimą. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.