Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dym przybiera różne barwy w zależności od tego ile na raz się rozpala, od prawie białego do ciemnoszarego lub nawet prawie czarnego. Oczywiście śmierdzi klasycznie kiszonką węglową. Palnika obecnie żadnego nie mam, jakiś czas miałem odlew z betonu żaroodpornego i powiększony wlot powietrza pod gródź (kawał grubej blachy zawieszony sztywno między ceownikami w środku) ale odlew był trochę źle zrobiony i na dodatek z czasem popękał, nowego nie miałem czasu robić. Zastanawiam się czy po świętach się za to właśnie nie zabrać. 

Co do palenia kroczącego, to tak łatwo nie przejdzie - za szybko się rozpali grubsza warstwa a wtedy przejdzie w fazę czarnego dymu. Zresztą standardowo mniej więcej robię tak, że przesuwam żar na tył tak, żeby ten dym który powstaje musiał przebijać się przez warstwę białego żaru. Jak jest go sporo i kocioł rozpędzony to nawet nie ma tragedii, na wieczór mogę nawalić do pełna i starym zwyczajem wymiennik będzie praktycznie biały tylko trochę piegowaty od drobnych wykwitów sadzy. Niestety właśnie trudno osiągnąć taki stan, wystarczy że jest trochę za mało żaru i muszę czyścić potężne futro z sadzy. W grudniu 3 razy już się przez to do roboty spóźniłem bo musiałem z rana po trochu kocioł rozpędzać. Na dodatek nie mam w ogóle regulacji mocy - rozeta w drzwiczkach musi być otwarta na max a klapka gdzieś co najmniej na 5mm, jak pożałuję powietrza to od razu będzie generowało syf. 

Jedyna zaleta tego wungla jest taka, że jak już przejdzie do fazy koksu/żaru to naprawdę długo się tak utrzymuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedali ci jakis typ 33 lub 34 , jedyne wyjscie to długi palnik ceramiczny na płasno przed 1 wymiennikiem (tak aby płomien przelatywał przez 10cm szamotu /betonu na płasko + może sie odbijać od cegiełki szamotowej na tylnej scianie wymiienika +   na tym weglu trzeba zapodawać wiele wiecej powietrza PW.

Ogromną zaletą jest długopalność tego paliwa -szczególnie w GSach ale tam też trzeba raz czy 2 pogrzebać pogrzebaczem  bo sie lubi spiekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://czysteogrzewanie.pl/technika/drobne-usprawnienia-kotlow/#Palnik_DP_w_kotle_dolnego_spalania

Coś takiego zrobisz z kilku cegieł szamotowych, tylko musisz dociąć, autor pisał, że jeszcze trzeba to wszystko polepić, ale ja mam dość szczelnie docięte + trochę popiołem obsypane w miejsca łączeń i śmiga, jak niema ten węgiel za dużo popiołu i kamieni  to będziesz zadowolony bo dostaniesz więcej ciepła w tej samej ilości paliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w ten deseń miałem właśnie odlane z betonu żaroodpornego. Akurat jednak wtedy węgiel dłuższy czas utrzymywał stałą jakość - generował sporo popiołu ale palił się spokojnie i płomienia za dużego nie było, a dymu to w ogóle. Z palnikiem miałem deczko problem bo ciągle zachodził mi popiołem - wciągało go tam i kumulował się na początku wymiennika, tak więc jak się uszkodził nie chciało mi się go odbudowywać. Tym bardziej że paliło się czysto bez. 

Dziś miałem przymusową wizytę kominiarza, bo ewidentnie komin zarósł i w ostatnich dniach postępowało to lawinowo. Spadek ciągu -> gorsze spalanie -> więcej syfu -> dalszy spadek ciągu -> jeszcze gorsze spalanie -> jeszcze więcej syfu itd. 
Dziś rano po prostu doszedłem do wniosku że nie warto rozpalać, bo nie wiadomo czy w ciągu dnia jak mnie nie będzie ciąg nie pogorszy się na tyle, że zacznie się kopcić z kotła. Kocioł został wygaszony i obdzwoniłem kilku kominiarzy w okolicy - dopiero 4-ty zdecydował się przyjechać. W sumie nie dziwne, bo wigilia. 
Z komina wyskoczyły 4 wiadra sypkiej sadzy, na szczęście suchej, nie żadna smoła itp. Po czyszczeniu mam ciąg taki, że prawie węgiel wciąga do komina. Po powrocie z roboty posprzątałem ten sajgon i przepaliłem z pół godziny na nie domkniętych drzwiczkach - przy takim rozpalaniu ten wungiel jak już chwyci i złapie temperaturę to nawet nie ma tragedii - trochę leciał z komina białawy dymek. No ale tak palić to raczej ciężko bo zaraz na kotle mam z 80 stopni a w komin przed chwilą patrzyłem to szło jakieś 180. 

Po świętach zabiorę się chyba do budowania palnika z szamotu, a tymczasem korzystając z okazji chciałbym Wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego :D

czyszczenie_komina_20181224_11_53_48_Pro.jpg

WP_20181224_17_09_27_Pro.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez święta miałem chwilę czasu żeby pokombinować i doszedłem do wniosku, że to że naprodukowałem tyle sadzy to także moja wina, bo jak się uprzeć da się ten wungiel spalić co najmniej dość dobrze, tak że zamiast z kotła wyciągać szuflę sadzy dziennie jest tylko szary pył i nawet za zbytnio nie ma co czyścić. 
Żeby to się spaliło w miarę czysto przy dokładaniu robię coś jakby skrócone rozpalanie - żar przesuwam pod gródź na ile się da, na to trochę w miarę drobno połupanego drewna, na tym praktycznie ręcznie układam pierwszą warstwę węgla. Do tego dużo powietrza i szybko rozpala się tak, że pod grodzią jest biały żar. Na tym etapie można już trochę powietrze przykręcić, czasami da się dobrać tak ustawienia, że nie ma dymu w ogóle, ale nieraz trochę przykopci na szaro. Powietrza nie można pożałować bo skończy się czarnym kopciuchem i w rezultacie muszę tym palić prawie jak drewnem - w okolicach maksymalnej mocy kotła, nie wiem nawet czy jej czasami nie przekraczam. Temperatura spalin utrzymuje mi się na poziomie 150-180 stopni, bywa że dociągnie do 200. Wolę jednak to, niż jakbym miał komin skrobać z syfu. Jak ogarnę się z wolnym czasem, pokombinuję ze zbudowaniem palnika, ale mam przeczucie że jakiejś spektakularnej różnicy nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KazioWihora napisał:

Powietrza nie można pożałować bo skończy się czarnym kopciuchem i w rezultacie muszę tym palić prawie jak drewnem - w okolicach maksymalnej mocy kotła, nie wiem nawet czy jej czasami nie przekraczam. Temperatura spalin utrzymuje mi się na poziomie 150-180 stopni, bywa że dociągnie do 200. Wolę jednak to, niż jakbym miał komin skrobać z syfu. Jak ogarnę się z wolnym czasem, pokombinuję ze zbudowaniem palnika, ale mam przeczucie że jakiejś spektakularnej różnicy nie będzie. 

W przypadku takich temp masz dobre wyniki. Ale bardzo ważne jest także paliwo oraz temp zadana na piecu musi był min te 65 najlepej jakby było i 70 wtedty palnik jest konkretnie rozdrzany i powinien wszystko dopadać.

A co do paliwa  mając nawet bdb zbudowany palnik na 1 weglu działa inaczej niz na 2- wiem bo to przerobiłem u siebie i realnie najlepiej mi sie pali na słabym weglu 31 z kopalni sobieski - nic nie skleja a wymiennik szary i łatwo dawkować powietrze. A sposobem na zmniejszenie mocy jest mniejszenie powietrzni rusztu na której leży żar im mniej tym lepiej wysterować moc a plusem jest to że palnik mamy cały czas zakryty żarem.  PS masz problemy z dymieniem kiedy palnik jest zakryty całkowicie rozgrzanym   zarem  z wegla czy nie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Palnika jako takiego to ja obecnie w kotle nie mam. Niemniej jak pod grodzią jest napchane żaru i świeci tam na biało to i tak część z dymu z tego węgla się przedziera, jeśli zdarzy się, że na raz jest odgazowywane zbyt dużo, a to niełatwo kontrolować. Musiałbym faktycznie pod ten węgiel zmniejszyć powierzchnię paleniska. 
Główna różnica jest taka, że przy wysokich temperaturach dym nie jest czarny a co najwyżej jasno szary. 

Czegoś takiego jak temperatura zadana to ja w chwili obecnej nie mam, bo przy paleniu tym węglem nie podłączam nawet miarkownika - minimalne ustawienia żeby nie kopcić są i tak powyżej tego, co miarkownik by utrzymywał, musiałbym go ustawiać na 80 stopni :D Przy aktualnych ręcznych nastawach i takich temperaturach na zewnątrz, to na kotle trzymają mi się temperatury 65-70 stopni i nawet dobije po jakimś czasie do 75 jak w chałupie trochę temperatura podskoczy. Nawet nie jest z tym tak źle, tylko w domu wahania temperatury trochę większe niż przy paleniu słabszym węglem.

Co do samego węgla to ja chciałbym móc wybierać - niestety u mnie na składach albo nie idzie się dowiedzieć co się kupuje, albo opowiadają jakieś farmazony o typie i pochodzeniu węgla ale nijak nie pokrywa się to z rzeczywistością. Wiele lat zaopatrywałem się na tym samym składzie i za każdym razem mówili to samo, a węgiel potrafił się różnić z dostawy na dostawę (przecie jak się pali w kotle to od razu pozna się zmianę). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym palisz - jaki to wegiel , jaka kopalnia ?  Troche źle robisz ze palisz bez palnika przydałby sie jakikolwiek nawet taki z kilku cegiełek szamotowych bo tak to nigdy nie dopalisz syfu, a konstrukcja tego zebca troche jest juz przystosowana do tego. - długa a wąska szczelnina na dole.  Spróbuj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak wyżej pisałem nie wiem czym palę - nie da się u mnie za łatwo zdobyć tych informacji. Niby od listopada sprzedający ma chyba dawać jakiś kwitek, ale ja węgiel kupowałem pod koniec lata i nic nie dostałem, zresztą jak się nieraz pytałem o takie rzeczy to i tak raczej ściemniali. Palnika na razie nie mam bo jak do tej pory obywało się bez , chociaż eksperymenty robiłem. Trafiały się czasami jakieś typy węgla które trudniej było spalić, ale jakoś dawało radę, raz kupiłem na innym składzie typ 33 z którym już było ciężko (przy byle błędzie w paleniu biały dym) ale i tak palił się lepiej od obecnego.
Palnik sobie zbuduję ale muszę się trochę ogarnąć z czasem. Przyhamowuje mnie robota z dodatkowymi dyżurami i douczanie się w ramach różnych szkoleń, niewiele zostaje czasu na dłubanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak apropo palnika to jest jeszcze jeden problem. W KWKD ruszt nie jest pochylony co uważam za jedną z większych wad tego kotła, czy tam nawet co gorsze jest pochylony nie w tą stronę co potrzeba i niestety przed palnikiem po jakimś czasie robi się dziura w opale, co pogarsza trochę spalanie. Testowałem swego czasu palniki z szamotu i z betonu i niestety w obu przypadkach do tej dziury łapczywie wciągało stopniowo popiół. 

Z ciekawszych faktów zauważyłem coś takiego, że np. teraz mam porządnie rozpalone - temperatura w komin idzie prawie 200 stopni, na kotle ponad 75, podchodzi pod 80, w samym kotle jak szybko uchylę drzwiczki od wymiennika nie widać żadnego dymu, a z komina leci sobie biały który rozwiewa się bez śladu po paru metrach. Tak jest prawie za każdym razem jak podłożę solidniej tego węgla a jest mocno napalone - ciekawe czy czasami jego spalanie nie generuje po prostu tyle pary. No chyba, że gdzieś w kominie są jeszcze resztki sadzy i po zmianie sposobu palenia po trochu je wypalam %-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Odświeżę ten temat, ładne parę lat temu gdzieś tu pisałem o zakupie KWKD22. Dziś kocioł zakończył żywot. W nocy obudził mnie jakby dźwięk bulgotu i kapiącej wody, ale przekręciłem się na drugi bok i spałem dalej. Rano praktycznie o tym nie pamiętałem i myślałem, że to sen, ale jak wróciłem z roboty przypomniało mi się i zszedłem na dół do kotłowni zobaczyć czy tam coś się nie wydarzyło - przywitała mnie ogromna kałuża wody. Jest konkretna dziura gdzieś nisko za grodzią, nawet nie ma opcji doraźnego naprawienia bo nie da się jej dobrze zobaczyć, a co tu mówić o spawaniu. 

Kocioł wytrzymał 8 sezonów - tak samo jak poprzedni KWKD22 którego miałem. Pewnie tak samo jak w poprzednim, żywotność skrócona przez okrutną wilgoć panującą u mnie w kotłowni latem, w każdym razie zawiedziony trwałością nie jestem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

KazioWihora

Żywotność kotła zależy od temp. spalania (min. 55'C) oraz ochrony powrotu również 55'C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.