Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Tego Sie Nie Da Zrobić!!!


baca350

Rekomendowane odpowiedzi

witam, panowie, w tym kraju trzeba płynąć ze ściekami,o czy się przekonałem na własnej skórze próbując pracować uczciwie i zgodnie ze swoim sumieniem,pozdrawiam wszystkich, od wczoraj wyleczony z własnego biznesu,bezrobotny,bez prawa do zasiłku a-w :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Kolego chcieć a móc to dwie osobne sprawy. Wiedza i doświadczenie ( zakładam że na tym się opierasz) ale co z resztą, pieniądze , pieniądze , pieniądze. ( bo to cała reszta której pewnie brak) wdrożenie nowego pomysłu z tej dziedziny życia ( kotlarstwo) to wydatek w granicach ( 55 - 110 tyś) w zależności od własnego nakładu sił i sprzyjających warunków w terenie ( opinie wyniki badań itd itp). Jak sprzedasz produkt a ktoś go opatentuje maksimum korzyści to 5 - 10 % ( o ile nie skradnie pomysłu). Tą wypowiedz opieram o doświadczenie wynalazcy z Włocławka który przerabiał temat. Polska.

Tomasz

 

Kłaniam się.

no to się panowie pomasturbujmy, bez rysunku. Jestem zwolennikiem kotłów które wymagają jednorazowej dobowej obsługi. Automatyczne podawanie opału, automatyczne wymiatanie popiołu przy zawodności sprzętu nie rokuje mi najlepiej. Jeśli kocioł nie może działać bezobsługowo tydzień lub dwa tygodnie to i tak jestem niewolnikiem kotła. Co pozostaje? Prąd, gaz, olej. Parametry węgla odnieść należy do ropy naftowej a nie paliwa jakim jest benzyna i olej napędowy. Porównać samochód można do kotłów na gaz, na olej opałowy.. prawda, ze nie jest tak tragicznie z techniką kotłową. Jeśli mielibyśmy ropę sami uzdatniać to byłby to porównywalny stan do spalania węgla. Nie lubię kotłów dolnego spalania z dolnym odprowadzaniem spalin, ponieważ zawsze w nich ma miejsce skraplanie się frakcji lotnych na ściankach komory spalania i wymiennika. To oznacza że kocioł sam sobie produkuje wewnętrzną izolację termiczną jaką jest smoła. Świadczą o tym; smoła na ścinkach wewnętrznych, mimo sporych płomieni i ilości żaru jeszcze lub już jest zimny kocioł. Są tu też pytania, dlaczego kocioł słabiej grzeje a grzał dobrze? Zakładam, że z powodu smoły. Aby pozbyć się smoły należy spuścić wodę i wypalić " na sucho" po to ,żeby po kilku dniach mieć to samo.Taki kocioł ma o konwekcyjny kanał mniejszą komorę zasypu. Paląc w kotle dolnego spalania z górnym odprowadzeniem spalin ( po waszemu w górniaku?) można tych objawów nie mieć a jak się rozpali w drzwiczkach zasypowych, wnętrze jest szare, wolne od smoły, pali się znacznie dłużej. Gdyby te kotły posiadały lepsze wymienniki ciepła i optymalniejsze gabaryty ... Jestem zwolennikiem kotłów z płomieniówkami ponieważ łatwo je czyścić. Ich ilość i sposób poprowadzenia to kolejna nieudolność konstruktorów. Każdy kocioł powinien mieć też "rozszczelniony" fabrycznie zasyp co załatwi "efekt czystej szybki" (niektórzy producenci to mają z regulacją, ale po co, tego już nikt nie tłumaczy. .... Wtykanie do płomieniówek i na półki jakiegoś luźnego żelastwa niczego nie poprawia, ta część kotła kończy się szybrem, który służy do regulowania mocy ciągu. Jestem za stosowaniem zwrotnicy ciągu, która pozwala na czyszczenie kotła w czasie pracy i usuwanie sadzy z kotła. Ideałem byłyby dwie takie zwrotnice. Bardzo popieram stosowanie akumulatora ciepła zwanego też buforem. Zastosowanie tu czujników i sterowników jest potrzebne i celowe.

Czy to co piszę wnosi coś do tego forum?

Ponieważ nie mam pewności, poprzestanę na tym. Czekam na "owacje" i polemikę.

Na zakończenie, gdyby owacji nie było, jeszcze dodam. Uważam, że przywiązywanie wagi do sterowania ilości podawanego powietrza do spalania, jako próby osiągnięcia wolniejszego palenia i zgazowania węgla w kotłowni indywidualnego domu, to ślepa uliczka. Czy wiecie, że na zachodzie szuka się sposobu połączenia produkcji ciepła; ogrzewania, z wytwarzaniem małych ilości energii elektrycznej? To ma sens. Energia kinetyczna w ogrzewaniu u nich szła a u nas nie przestanie iść w gwizdek, bo jeszcze ...... nie zginęła.

i niech moc będzie z Wami

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cyt: (.....)Nie lubię kotłów dolnego spalania z dolnym odprowadzaniem spalin, ponieważ zawsze w nich ma miejsce skraplanie się frakcji lotnych na ściankach komory spalania i wymiennika.(....)

 

Mam kocioł dolnego spalania z dolnym odprowadzeniem spalin i nie mam grama skraplania sie frakcji lotnych, więc proszę nie uogólniać, jest sposób, by nie produkować smoły. Jeżeli się skrapla, to kocioł jest po prostu bublem technicznym, a nie taki przecież chcemy wymyślić.

 

cyt: (...) Paląc w kotle dolnego spalania z górnym odprowadzeniem spalin ( po waszemu w górniaku?) (...)

 

To nie jest kocioł dolnego spalania. To kocioł górnego spalania.

 

cyt: (...) Wtykanie do płomieniówek i na półki jakiegoś luźnego żelastwa niczego nie poprawia, ta część kotła kończy się szybrem, który służy do regulowania mocy ciągu. (....)

 

Poprawia, przekonałem się o tym wielokrotnie. Szyber niepotrzebny i niebezpieczny, ciąg reguluje sie powietrzem wlotowym. Nie dasz powietrza - niczego z pieca nie wyciągnie.

 

Nie chcę krakać, nie będzie łatwo tak wspólnie...Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dzięki za polemikę. Jestem anonimowym, uzależnionym palaczem od dwudziestu kilku lat. Moje wykształcenie ma się tak do kotlarstwa jak u dyplomowanego kelnera. Moją intencją była dyskusja nad jakimś wiodącej firmy kotłem a nie Waszymi tajemnicami. Jako amator przerabiałem kupiony kocioł i to była porażka. Kocioł w którym się już paliło nie sposób szczelnie pospawać. Przyczyną zapewne jest sadza lub smoła- czyli węgiel który utwardza spaw. Stal węglowa jest twarda ale tego rozwijać nie będę. Zamówiłem kocioł wg swojego projektu i był wspaniały przez kilkanaście lat aż żona zakręciła kaloryfer w pokoiku na strychu w którym było naczynie wyrównawcze! Pękł kaloryfer, naczynie i rozszczelnił się kocioł. Paliłem w nim na sposób kotła stropuva, czyli od góry do dołu lub w sposób "kroczący" , ale o tym może później, jeżeli będziecie ciekawi. Zleciłem wykonanie "klonu" poprzedniego, ale fachowiec okazał się partaczem i bez honoru. Zdecydowałem się na kupno kotła wiodącej firmy. Kolejna porażka. Szczelny, wykonany starannie ale się nie umywał do "mojego" choć wydawać się mogło że podobny. Od tej pory czytam wszystko na temat i na składach opałowych pytam kupujących o opinie na temat tego w czym palą. To co widzę , czytam i słyszę utwierdza mnie, że ludzie nie wiedzą co to jest przyjemne i bezstresowe palenie węglem w kotle co.

Sadza i smoła w kotle dolnego spalania? Jeśli palisz koksem lub drewnem to się zgadzam. Jeśli jest to węgiel, to jestem zdumiony, bo jesteś pierwszym moim "przypadkiem". Może coś przegapiłem.

Kocioł "waszego" górnego spalania? Kiedy napisano definicję kotłów dolnego i górnego spalania, w centralnym ogrzewaniu paliło się koksem i tylko koksem. Dla koksu ta reguła się sprawdza ale dla węgla już nie. Mam na to dowody ale nie chcę bruździć. W końcu to nie takie ważne. Myślę że i tak rozumiemy kto co ma na myśli.

Wtykanie żelastwa? Jeśli są to płomieniówki pionowe ( są jeszcze "syfonowe") to może coś tam załatwiają, ale ja bym nie chciał tego czyścić. Jestem zwolennikiem płomieniówek poziomych, bo odpowiednio długie spowalniają ciąg i dają się czyścić w trakcie pracy kotła.

Z innych postów wiem, że "polujecie" w kotle na "jednorożca". Potwierdzam że jest, sam go widywałem i marzyłem o okiełznaniu D O P A L A C Z E M spalin , który by spowodował efekt turbo. Potrafi aż furczeć jak lutlampa .Aby taki zrobić trzeba spełnić dwa warunki; dodatkowe powietrze tuż przed płomieniówkami ( to pryszcz) i świeczkę jak ta na kominach rafinerii. Przy paleniu na pełny gwizdek, nieszczelna zwrotnica ciągu może spowodować spotkanie się rozdzielonych płomieni ze spalinami ( druga wiodąca firma ma taką konstrukcję, tyle że proporcje i konfiguracja nie ta). Mnie udawało się to "cudo" obserwować przy otwartych drzwiczkach do czyszczenia płomieniówek i przystawieniu "knota" ze skręconej w sznur gazety. Pewnie mam za mało fantazji, bo tego tematu nie pociągnąłem no i w kotłach nie robię.

Jeśli jesteście amatorami to pozytywnie zakręconymi

Niech moc będzie z Wami. def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawzajem, bracie w spalaniu.

Aleś się rozpisał, nie wiem, od czego zacząć...

Tak, jestem amatorem, chociaż szykuje sie właśnie mała produkcja, ale na razie cicho...żeby nie zapeszyć. Właśnie: u mnie tak pięknie furczy, podobnie jak tym filmiku na youtube, chociaż po ostatnich przeróbkach jeszcze szybciej i jakby głośniej. Milo sie tego słucha. Jak to zrobiłem ? Surowe gazy, jeszcze nie zmieszane z powietrzem wpadają do gardzieli palnika i łączą się z powietrzem dostarczanym mnóstwem małych otworów ( 8 mm). No i tam początek spalania, energicznego i b. gorącego. Kanał do dopalania ceramiczny, dośc długi, więc temperatura tworzy sie piekielna przy własciwie dość małym zużyciu opału. Ciąg przez to wspaniały, sprzyja to jeszcze lepszemu mieszaniu gazów i szybkiemu nagrzewaniu całej grawitacyjnej instalacji.

Węglem nie palę, jest mnóstwo innych znacznie tańszych lub wręcz

darmowych paliw. Zrębki, trociny, drewno, czasami do tych trocin zużyty olej lub polietylen dla podniesienia kaloryczności. Zero dymu, zero smrodu.

Z komina para wodna. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

(do DEF)

Jesteś niesamowity... Podziwiam że się nie zniechęcasz. Mało Tu takich ludzi dlatego szczerzej jestem pełen podziwu. Myślę że ( w przyszłości) będziemy mimo wszystko odchodzić od konfiguracji o której myślisz i piszesz. Nie ma co ukrywać nasze (Polskie) kotlarstwo pełza i to wstecz. Jedyne działy poddawane przemianą i nowinką technicznym ( nie wstecznym) to kotły retortowe lub krokowe ( tłoki i zsuwki) automatyka, alegorytmy, analizy ( sondy). Ale też więcej idzie się w kierunku oprogramowania niż w czystość spalin czy sposób ich dopalenia. Coraz mniej w kotłach starych sprawdzonych rozwiązań, wszystko co wychodzi z fabryki jest symetryczne i powtarzalne w większości konstrukcji. Moim skromnym zdaniem na dziś należy myśleć ( nie skromnie) o czymś co próbuję zbudować od kilku miesięcy. Piec automatyczny z możliwością spalania różnych paliw które uwzględniają zmianę głowicy w palniku. Zdecydowanie dużo ceramiki ( szamot) powietrze wtórne i powietrze podstawowe kierowane w odpowiednie miejsca, poprzez ruszt napowietrzający lub napylacz, Wszystko prawie szczelnie zamknięte na wzór kotłów pyłowych, Moim zdaniem nie da się spalać wszystkich paliw w takiej samej konfiguracji ( miejsca i ilości powietrza). Każde paliwo stałe czy bio potrzebuje swoich ustawień kotła i samej konfiguracji palnika uwzględniając ilości miejsca powietrza czasy w cyklach itd. Chciałbym mieć za sobą już pierwsze próby ale jeszcze daleka droga. Mam nadzieję że roczna obecność na forum pomoże mi podjąć kluczowe decyzje aby zamierzony efekt zrealizować przynajmniej w 40 %. Będę usatysfakcjonowany. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowienia z Mazur.

Dzięki za to "małe co nieco". Mierzycie bardzo wysoko i życzę powodzenia. Nie popełniajcie moich błędów. Nie przerabiajcie używanych kotłów. Kupcie nowy i taki można przerobić i dopiero zamontować. Gwarancja na kotły to lipa, bo nie masz jej po wyjściu ze sklepu.Uwaga o spawaniu i przeróbkach dotyczy szczególnie wewnętrznego płaszcza wodnego !!! Gdybym zaczynał dzisiaj, to ze składu złomu kupiłbym starą blachę ( nawet jeden, dwa milimetry grubą) i zrobiłbym model bez płaszcza,tylko do doświadczeń.

Kocioł o takim oprzyrządowaniu będzie w handlu tak samo drogi jak te firmy stropuva. Ten Litwin mi się podoba, ale bym go ulepszył o funkcję uzupełniania paliwa w końcówcej jego pracy, żeby nie stygł. Wasz dopalacz zaryzykowałbym z grzałki elektrycznej pewnie o mocy 1000 wat lub 1 kilowat - żart , bo to tyle samo. Czy to się opłaci i zadziała? Nie wiem. Może to co piszę nawet nie ma sensu.

Praca w naszych instytutach i urzędzie patentowym polega na pilnowaniu posady. Normy ekologiczne zostały ustalone w 1983 roku??? Żaden polski kocioł nie ma szans na atest europejski. No może te na pelety i zboże. Widziałem pracę kotła na zboże; bajka, wspaniała bajka. Może ma wady ale chyba tego nic nie zapowiada. Z powodu norm europejskich jesteśmy skazani na uzdatnione i selektywnie dobierane oraz preparowane paliwa co oznacza paliwowe niewolnictwo ( jestem przeciwnikiem spalania gumofilców i pcv). Sam mam luksus palenia gazem ziemnym do + 3* i węglem od+3 do -28*. Uważam, że jeśli muszę kocioł obsługiwać raz na dobę to wystarczy mi jakaś prymitywna wersja. Reżim gradacji, rodzaju i stopnia uzdatnienia powoduje, że wolę gaz lub olej. Zauważcie, że pompy ciepła proponuje się indywidualnym ludziom (mają ich za naiwnych) , bo rachunek końcowy (ten ekonomiczny) jest na minus! Straszny bałagan w mojej dzisiejszej wypowiedzi. Moja poprzednia propozycja z rysunkiem może jest nie trafiona lub nadawałaby się na skypa ale i tak uważam że to forum to bicie piany. Może z postów należy posklejać "podręcznik palacza amatora". Nie przeczytałem prawie nic, ale już mi się podoba AUTOMATYK; celowość wymiany grzejników widzę tak samo. Jestem żonaty i nie wolno mi za dużo siedzieć przy komputerze a w obsłudze kompa? was nie dogonię. Książka byłaby świadectwem , że w Tej co jeszcze nie zginęła nie wszyscy to idioci. Miarą kompetencji nie jest dogłębna znajomość swojej dziedziny, ale zdolność przyznania się do własnego błędu oczywiście w tej dziedzinie.

Pohybel "fachowcom" , zwłaszcza wiodących firm. Trochę się wygłupiam, ale nie lubię nudy.

Kłaniam się całemu Forum

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Zniechęcony do kotła ( źle wystartował z nim sprzedawca na forum) zmobilizowałem się i przeczytałem co nieco na temat stropuvy do której się odnosisz. Nie widzę w tym kotle niczego ciekawego. Przestudiowałem prawie wszystkie informacje i nie odnalazłem niczego nowego, a tym bardziej czegoś co by mogło wpłynąć na jego cenę. To bardzo drogi kocioł. Jest ich strasznie mało w kraju. Pomijam aspekty serwisowe itd. Przeszukują forum w tym temacie zwróciłem uwagę że dyskusja skierowana byłą wobec mocy którą osiąga kocioł. Niechybnie pominąłem wątek ale nie potrafię sobie wyobrazić że można kogoś kupić na sprawność kotła na dodatek podawaną w 80 – 90 % gdzie milimetry sadzy na wymienniku stanowią o kilkunasto procentowym spadku sprawności. Można zbudować bez większych problemów kocioł o sprawności 99 % tylko co ze spalinami, kondensacją. Jak to Heso pisał wszystko przez te kominy ( spaliny w nich) i bardzo trafnie. Bo gdyby nie spaliny i związane z nimi zanieczyszczenia lotne, stałe i gazy to przecież można by odzyskać 100 % ciepła uzyskanego w procesie spalania a np. spaliny odsysać jak np. przy zgazowywującyh kotłach. Tylko chyba nie tędy droga. Lepiej wypuścić to 30% w komin ale dzięki temu uzyskać na drodze poprawności spalania o 50 –60% więcej energii. Koncept do mnie nie przemawia. Opisz swój stary kocioł może to COŚ co stanowi o jego cenie i super mega zaletach ubiegło mi na drodze lektury. Skąd pomysł na palenie metodą ucieczki paleniska od wsadu opału ? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Nie znam internetowych zwyczajów, dlatego nie wszystkie posty mi wychodzą jak bym chciał i przepraszam za ewentualne uchybienia. Co do Heso , to moje pierwsze skojarzenie było On robi dopalacz. Prawda jest taka, że to ma być palnik na gaz drzewny; czyli na holzgas. Heso pojechał "po bandzie" i wpadł w strefę zakazaną dla amatorów. To mi zakrawa na kocioł w zasadzie gazowy i jako taki bym ten kocioł zakwalifikował. Za tym idzie obowiązkowe dopuszczenie do "ruchu". Kolor niebieski i ten furkot to już nie jest swobodne spalanie. To rakieta. Zbudować można, ale przeżyć eksploatację takiego wynalazku to nie tylko kwestia szczęścia. To też nie jest tylko twoja prywatna sprawa. Wytwarzanie gazu drzewnego nie musi odbywać się koniecznie w tym samym korpusie kotła. Nawet urządzenie do wytwarzania holzgas,u można zintegrować z gotowym już kotłem na gaz, tylko dysze zastosować od propanu butanu ( pewności nie mam i bym to sprawdził). Gaz drzewny jest ciężki i zachowuje się jak butlowy. Nie cierpię urzędników, ale jakiś współpracownik o akademickim i kierunkowym przygotowaniu to konieczność. Jestem naiwnym amatorem i pozwolę sobie na sugestię ; dysze powinien zwieńczać kolektor wydechowy jakiegoś silnika samochodowego. Takie żeliwo jest pewnie wykonane z optymalnych materiałów. Ceramika będzie bardzo droga. Całość to zagadnienie na pracownika politechniki lub instytutu.

Czy to coś wnosi do tematu?

Tomek.

Wpadłeś na stronę stropuva z niebieskim tłem? Jest tam rysunkowa wizualizacja z zapałkami i termometrem. Kilka lat temu też posługiwałem się przykładem z zapałkami tylko bez termometra. Weź zapal zapałkę płomieniem do dołu i zmierz sekundnikiem czas spalenia, a następnie drugą płomieniem u góry, i w końcu trzecią trzymaj poziomo. Porównaj czas ( a według stropuva jeszcze wydanie większą temperaturę). Przelicz, z tej samej ilości paliwa masz więcej ciepła i działa dłużej?!? Jeśli sprawność liczyć 80% dla powszechnego sposobu palenia w kotle to podwojenie wyniku dla stropuvy wynosi ??? 160% Oczywiście ,że to nie prawda, ale jest to wysoko ponad dotychczasowe 80%

Ja za stopuvę nie dałbym tych pieniędzy, bo bez tych kosmicznych sterowników ten kocioł grzać będzie trochę gorzej i mnie to wystarczało kiedy (po waszemu) w górniaku paliłem tak i drewno i węgiel. Dlaczego stropuva jest okrągły? Bo ciepło rozchodzi się po pochodnej stożka o podstawie swego źródła. Dla rusztów prostokątnych podstawą będzie to elipsa. W okrągłym kotle nie ma zakamarków. Mój idealny kocioł taki by nie był. O moim pierwszym prototypie i idealnym kotle,... może później albo jutro. teraz obowiązki domowe.....

Krytyka mile widziana

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

(....) Co do Heso , to moje pierwsze skojarzenie było On robi dopalacz. Prawda jest taka, że to ma być palnik na gaz drzewny; czyli na holzgas. Heso pojechał "po bandzie" i wpadł w strefę zakazaną dla amatorów. To mi zakrawa na kocioł w zasadzie gazowy i jako taki bym ten kocioł zakwalifikował. Za tym idzie obowiązkowe dopuszczenie do "ruchu". Kolor niebieski i ten furkot to już nie jest swobodne spalanie. To rakieta. Zbudować można, ale przeżyć eksploatację takiego wynalazku to nie tylko kwestia szczęścia. To też nie jest tylko twoja prywatna sprawa. Wytwarzanie gazu drzewnego nie musi odbywać się koniecznie w tym samym korpusie kotła.

(....)def

 

Kiedyś nawet próbowałem z tym holzgazem w oddzielnym generatorze, do zasilania palników w kotle. Ale szybko dotarło do mnie, że to trochę bez sensu, gaz i kocioł osobno. Więc zintegrowałem, uprościłem, ale pewne cechy gazogeneratora toto ma. I palnik tuż zaraz.

Z paliwem stałym jest taki myk, że owszem, wydobywają się najpierw palne gazy, ale po odgazowaniu...zostaje żar węgla, drzewnego lub "węglowego" i taki koks już gazów nie wydziela, trzeba go spalić trochę innym sposobem, więc trzeba i tak, i tak... co wymaga uniwersalności budowy i działania. Zauważyłem, że przy spalaniu tego pozostałego żaru koksu ciąg jest zupełnie inny, niestety mniejszy, a przydałby się akurat większy. Nawet chyba potrafię wytłumaczyć to zmniejszenie ciągu, chodzi

raczej o wytwarzanie zmniejszonej ilości (objętości) spalin, z samego koksu, bo to przecież prawie czysty pierwiastek C, więc w spalinach sporo ciężkiego CO2 a znacznie mniej pary wodnej, która pięknie napędza cug w kominie, bo lekka.

 

Moje palenisko właściwie ciągle wypełnione tym żarem koksu (także drzewnego) przedmuchiwane świeżym powietrzem i tylko od góry dochodzą gazy wydzielone z paliwa leżącego na tym żarze. Czyli klasyka dolnego spalania. Jak zrobić ideał ? Dobrać czas (tempo) wypalania się tego żaru tak, by powietrze wpadające od dołu nie zjadło za szybko tej cennej warstwy...no i moc była odpowiednia do potrzeb czyli nagrzania chałupy razem z wodą użytkową.

 

A, zrobiłem dziś próbę palenia węglem, co mi się już dawno nie zdarzyło.

Biały dymek na początku przez jakieś 5 minut, za chwilę węgiel się rozgrzał

i już z komina...nic. Zaglądałem w międzyczasie do pieca, nawet kłębiły się

tam paskudne dymy, ale po przejściu przez palnik...czysto. Da się !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

paskudne dymy, ale po przejściu przez palnik...czysto. Da się !

 

Czołem. Tu kotłowy bajarz.

Jako dziecko PeGeRu ( w dowodzie moje miejsce urodzenia to straszna wieś), lubię rzeczy proste i funkcjonalne i niekoniecznie ładne. W kotle dolnego spalania z dolnym odprowadzeniem spalin nie wolno palić węglem. Raz może nie zaszkodzi, ale tydzień to już po kotle. Heso stracę do ciebie szacunek jako pierwszego, inteligentnego użytkownika kotła, który zgodnie z przeznaczeniem drewnem palił w takim kotle. Może ci na mojej opinii nie zależy, ale jeśli będziesz z tą konstrukcją "flirtował na węglu" to spotka cię kara. Wyrzucisz cały model na złom. Wiodący producent niemiecki do kotła (dolniaka) na polski rynek załączył instrukcję obsługi. Jeśli dobrze pamiętam strona 44. Zwarty tam opis zachowań się kotła w czasie pracy na węglu, to podstawa do dyskwalifikacji. Zdobądź i przeczytaj. Palisz w takiej konstrukcji drewnem i nic co ten opis zawiera ci się nie zdarza. Nasze instrukcje nie zaprzątają sobie głowy pisaniem zgodnie z prawdą . Jeśli twoje płomieniówki są pionowe to przekrój 8 mm może jest właściwy, ale ciąg dymowo spalinowy skonfigurowany poziomo prowadzi ciepło które z natury chce się unosić ku górze. Natura, albo fizyka robi to co chcesz osiągnąć poprzez "luźne zawirowacze" w płomienicach. Zbudowałeś swój kocioł sam, czy majstrujesz przy seryjnym, wiodącego producenta?

Wiodący traktuję jako obelgę.

Historia mojego pierwszego kotła to opowieść na flaszkę, cztery ogórki i jeden kieliszek? O trociniaku z wypalonymi rusztami i "uszczelnionymi" kamieniem?!? Najlepiej oddałby to rysunek ale... 120x65x50 cm. Ruszt wodny, krótki. W 2/3 głębokości tylna ścianka ścinała martwy kąt zawsze zalegającego popiołu i posiadała w płaszczu (1/2 wys. komory) dziurę (wewnętrzną wentylację) do napowietrzania z popielnika komory zasypowo spalinowej. Sklepienie komory zasypowej uzbroiłem w dwie zwrotnice ciągu. Powyżej wymiennik ciepła; dwa rzędy rur o przekroju 64 mm, zamykany na drzwiczki. W ten sposób mogłem czyścić płomieniówki codziennie i to w trakcie palenia, rozpalania, zawsze. Gorące wnętrze powoduje, że naloty nawet smoła daje się zdjąć. Sadze z samego wnętrza kotła opadały do komory spalania. Tylko te z komina musiałem wynosić. Obieg spalin odbywał się na trzy sposoby; w komin, kiedy czyściłem wnętrze w czasie pracy, raz przez kocioł, żeby wypalić ostatni rząd płomienic, i dwa razy przez kocioł ; cykl pracy właściwej.

Chcę podkreślić, że kocioł ten bez grymasów obsługiwała również żona. Cudowną zaletą było to, że czopuch miał temperaturę niższą niż wyjście wody z kotła, kaloryfery po 18 tu godzinach były ledwie ciepłe a w kotle żar. Latami nie mogłem spalić drewna bo rozpalałem raz w sezonie grzewczym ; jesienią. Wiodące kotły mają płomieniówki i czopuch już na przodzie. Wiodące dolniaki mają tak małą komorę zasypu i ciasne drzwiczki, że o paleniu w nich drewnem lub trocinami trudno mówić.

Opis niczego nie załatwia a do tego jeszcze trzeba wiedzieć jak zasypywać. Skoro moja żona potrafiła to chyba nie takie trudne. Do obecnie używanego, wiodącej firmy i według projektu wiodącego biura projektowego z łodzi żona była tylko raz. Biuro projektowe z zabrza jest moralniejsze.

Łamię regulamin zbyt długą pisaniną , ale to wy o tym decydujecie czy mam robić to dalej.

Niech moc bez smoły będzie z Wami

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech moc bez smoły będzie z Wami

def

 

Witam.

Nie wiem, czy to grzeczność , czy słuszność powoduje brak komentarzy. Gwoli dopełnienia powyższej treści dodam. Ta konstrukcja powstała w 1983 roku i miała wszystkie cechy grzechu pierworodnego, dzisiaj bardzo wiele bym zmienił. Wzorowałem się siłą rzeczy na modelach już produkowanych. Metody palenia od góry do dołu nie wymyśliłem. W latach 70 tych w Oświęcimiu rzemieślniczo produkowano kozy (marcinki) o kształcie walca z czapą oraz instrukcją aby rozpalać u góry ( może to z tej przyczyny stropuva jest okrągły). Kto to wie co poeta mógł mieć na myśli??? Ponieważ doświadczyłem ile kosztuje budowanie prototypu, odpuściłem sobie dalsze eksperymenty na własny koszt. Poznałem też ból składania wniosków patentowych. Patent jest tani i niczego nie chroni, może tylko nazwy własnej producenta. To tylko ( w 2004 roku ) 600.- zł i 200.- 300.- rzecznik patentowy. Rzecznik patentowy nie jest pracownikiem urzędu patentowego ; to jest adwokat, który ma z konieczności wyłączność na zgłaszanie wniosku. Przekonałem się o tym za drugim razem.Pierwszy był kocioł, drugi maszyna ( popełniłem zdumiewająco prostego ulepszenia wieloczynnościowej maszyny stolarskiej dla amatorów i małego rzemiosła). Bardzo drogie jest uzyskanie atestu, zwłaszcza jeśli to warunkuje detaliczną sprzedaż; kotłów niskotemperaturowych to nie dotyczy.

Czytam..." teraz mniej popiołu w popielniku" ale więcej w kominie. Po sezonie wyczystka będzie pełna nie tyle sadzy ile popielatej mąki (popiołu), który nie uniósł się poprzez komin w atmosferę. Palenie do wygaszenia oznacza ciepły, zimny, ciepły zimny i tak w koło, komin. To powoduje korozję komina, zlewanie się zmarzlin ponad i nieco poniżej kalenicy. Zimą cierpią z tego powodu najbardziej nosiciele okularów. Jeśli komin tak pracuje, to w kominie wytwarza się najprawdziwszy asfalt. Wiodącemu instalatorowi, w dzień po wizycie kominiarza , zapalił się komin! Była straż pożarna.

Wybuchy w kotle świadczą o za małej ilości powietrza i łatwo o nie właśnie przy podglądaniu rozpalającego się kotła.

Nie mam parcia na "szkło" i b. chętnie przeniósłbym najlepiej dyskusję (nie monolog) na maila lub skypa z kimś, kto ma możliwości i jest zdeterminowany budować kocioł.

Nie wiem, czy "murzyn zrobił swoje" , ale sam ze sobą nie będę już gadał.

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(....) W kotle dolnego spalania z dolnym odprowadzeniem spalin nie wolno palić węglem. Raz może nie zaszkodzi, ale tydzień to już po kotle. Heso stracę do ciebie szacunek jako pierwszego, inteligentnego użytkownika kotła, który zgodnie z przeznaczeniem drewnem palił w takim kotle. Może ci na mojej opinii nie zależy, ale jeśli będziesz z tą konstrukcją "flirtował na węglu" to spotka cię kara. Wyrzucisz cały model na złom. Wiodący producent niemiecki do kotła (dolniaka) na polski rynek załączył instrukcję obsługi. Jeśli dobrze pamiętam strona 44. Zwarty tam opis zachowań się kotła w czasie pracy na węglu, to podstawa do dyskwalifikacji. Zdobądź i przeczytaj. Palisz w takiej konstrukcji drewnem i nic co ten opis zawiera ci się nie zdarza. Nasze instrukcje nie zaprzątają sobie głowy pisaniem zgodnie z prawdą . Jeśli twoje płomieniówki są pionowe to przekrój 8 mm może jest właściwy, ale ciąg dymowo spalinowy skonfigurowany poziomo prowadzi ciepło które z natury chce się unosić ku górze. Natura, albo fizyka robi to co chcesz osiągnąć poprzez "luźne zawirowacze" w płomienicach. Zbudowałeś swój kocioł sam, czy majstrujesz przy seryjnym, wiodącego producenta?

Wiodący traktuję jako obelgę.(.....)

Wiodące dolniaki mają tak małą komorę zasypu i ciasne drzwiczki, że o paleniu w nich drewnem lub trocinami trudno mówić.

 

Nie wiem jak inni, ja osobiście przyjemnie odbieram Twoje pisanie, chociaż czasami nie nadążam...Nie zniechęcaj się. Z odpowiedziami to...często brak czasu.

 

Trochę prywaty: mój kocioł jak najbardziej własnoręcznie wykonany, chociaż niektóre elementy, jak np. wymiennik ze złomu, ze starego gazowego kotła. Konstrukcja przechodziła niezliczone modyfikacje, akurat jego dość "lużna' budowa te zmiany umożliwia.

Uparłem się, żeby spalać: tanio, czysto (bezdymnie) i wygodnie i udało się to po latach w 98 %. Zjadłem na tym zęby, przewertowłem mnóstwo literatury, także tej lepszej, zagranicznej. Dość prymitywnymi metodami, bez żadnej automatyki i prądowych wspomagaczy mam efekty jak w wyrafinowanych "komputerowych" kotłach. Ba, mam wrażenie, że odkryłem po drodze rzeczy, o których w żadnych książkach...chociaż

podobno wszystko już było.

 

Ze spraw praktycznych: ostatnio wyrzuciłem uroczyście z płomieniówek (1 calowych) te zawirowacze (turbulatory). Bez tych skręconych pasków blachy działa to teraz równie dobrze, a odpada szarpanina z nimi, wystarczy "przelecieć" od czasu do czasu wyciorem wnętrza rurek.

 

Tak , dobre spalanie to niełatwa sprawa, na tym przewrócił się niejeden "wiodący". Tu trzeba subtelnie, wnikliwie, mieć czas na pomyślunek i cierpliwość do kolejnych ulepszeń. Po co to wszystko ? Dla własnej satysfakcji, taniego grzania ciekawości czy "da się" i trochę po to, by się popisać...Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla własnej satysfakcji, taniego grzania ciekawości czy "da się" i trochę po to, by się popisać...Pozdrawiam.

 

Witam.

A właściwie to gdzie jest Baca ? Zadał temat i nic. Zero komentarzy i brak odpowiedzi co zrobi z ewentualnymi sugestiami. To mi pachnie pensjonariuszem wiodącej instytucji?!?

Nie poznałem wszystkich wypowiedzi, ale uważam, że należy napisać słownik ciepłownika; stałopalność, bufor, akumulator ciepła, wymiennik ciepła, zwrotnica ciągu, płomieniówki, opłomieniówki (rury opłomykowe), kanały konwekcyjne, szyber, czopuch, szykany (turbulator), i może jeszcze trzy razy tyle branżowych słówek.

Z istotnych uwag nie wymieniłem dobrej zasady trzymania obok kotła dyżurnego pojemnika (wiadra lub węglarki) z popiołem, aby mieć czym gasić rozpalony komin. Należy zasypać kocioł popiołem i zamknąć wszelkie napowietrzacze. To wydatnie może złagodzić palenie się komina.

Podstawą jest regularne czyszczenie komina z sadzy oraz unikanie mokrego opału, który w kominie powoduje powstawanie smoły. Nie mam pewności , ale chyba nie sadze ale smoła powoduje niebezpieczne zapalenie się komina. Smoła nie daje się niczym usunąć, jedynie poprzez zapalenie się a to grozi spaleniem chałupy.

Moim zdaniem kotły (waszego) dolnego spalania przeznaczone są do spalania drewna i przy stosowaniu drewna nie sprawiają kłopotów. Polskie takie kotły mają bardzo poważną wadę; ani drzwiczki, ani komora nie pozwala małymi rozmiarami załadować drewnem łupanym (kominkowym). Trociny i rąbane drobno drewno pali się za szybko i nie każdy ma dostęp do i warunki magazynowe na trociny i zrębki. Pelety należy przechowywać z mąką i cukrem, bo się źle palą?! Przeczytałem lekceważące wypowiedzi na temat trociniaków. Czy ktoś wie, jak taki trociniak się obsługiwało? To nie było tylko zasypanie i podpalenie.

Czy ktoś widział kocioł c.o. bez sterowników o dobowym stałopaleniu?

Tomek, jakie masz wnioski po doświadczalnym paleniu zapałek lub wykałaczek?

Heso, w jaki sposób mierzysz temperaturę 120* ? Czy wiesz , że twoje turbo w płomienicach to 600* do 900* stopni?

I niech moc.....

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(....)

 

Heso, w jaki sposób mierzysz temperaturę 120* ? Czy wiesz , że twoje turbo w płomienicach to 600* do 900* stopni?

I niech moc.....

def

 

Tak, jak na obrazku..tu akurat pokazuje trochę ponad 150, termometr wetknięty do wywierconej dziury w czopuchu. Pięknie się sprawdza.

 

Długo można by pisać, ale już póżno, jutro postaram się rozwinąć, ale mała uwaga: na litość boską, nie podciągajmy wszystkich pieców pod jeden sznurek ! Mój nie ma nic wspólnego z jakąś tam smołą czy sadzą ! Obojętnie, co wrzucę- pali się czyściutko. Gdybym miał większy zasyp, nie widzę przeszkód w paleniu przez całą dobę. Bez prądu, pompek sterowników i miarkownika (chociaż ten ostatni przydałby się...)

Dla mnie nie ma złego paliwa !

Od pewnego czasu otworzyły mi się oczy: przez setki (ba , może tysiące) lat ludzie byli karmieni takimi, a nie innymi metodami palenia

a to trzeba robić trochę inaczej...Ja mam łatwiej, bo od małego zgłębiałem chemię i sam robiłem sobie zabawki, więc teraz się przydało.... Dobranoc.

post-94-1234303295_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to trzeba robić trochę inaczej...Ja mam łatwiej, bo od małego zgłębiałem chemię i sam robiłem sobie zabawki, więc teraz się przydało.... Dobranoc.

 

Hej.

Przepraszam za żart; to jesteś "chemiczny ali" ?!? Bardzo to ciekawe co piszesz.

Jeśli twój piec jest z cegły to żeby go produkować i sprzedawać musisz przejść na konstrukcję stalową? Sam zarabiam na życie palnikiem gazowym i wiem, że po zamknięciu zaworów, z tego co zostało w krótkim wężu długo pali się gazowa świeczka, a palnik dla takiej ilości ciśnienia gazu zmieszanego z powietrzem, potrafi równolegle dać temperaturę 700* -800* C przez godzinę mało intensywnej pracy. Ilość podawanego powietrza daje ogromne możliwości uzyskania wysokich temperatur. Dlatego ja ci wierzę i czekam aż ogłosisz to światu.

Chcę też potwierdzić wynik stropuvy ; zapałka z płomieniem u dołu pali się 20 sekund, zapałka palona płomieniem u góry pali się 42 sekundy, zapałka trzymana poziomo pali się 33 sekundy. Zatem, jeśli wszyscy palimy na rusztach i uzyskujemy sprawność ok. 80% to z tej samej ilości paliwa można uzyskać znacząco więcej. Wszyscy posiadacze górniaków powinni spróbować rozpalenia w drzwiczkach zasypowych.

Niech wam.....

def

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Przepraszam za żart; to jesteś "chemiczny ali" ?!? Bardzo to ciekawe co piszesz.

Jeśli twój piec jest z cegły to żeby go produkować i sprzedawać musisz przejść na konstrukcję stalową? (.....) Ilość podawanego powietrza daje ogromne możliwości uzyskania wysokich temperatur. Dlatego ja ci wierzę i czekam aż ogłosisz to światu. (....) Wszyscy posiadacze górniaków powinni spróbować rozpalenia w drzwiczkach zasypowych.

Niech wam.....

def

 

Jak zwał, tak zwał. dobrze jest znać chemię, fizyką, umieć pociąć i pospawać...jakoś trzeba sobie radzić, najlepiej nie oglądać się na innych. Co ważne - nie wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co nam wpierają już w szkołach, chociaż zdaje sie w szkołach niewiele uczą...Czasami dla rozrywki zadaję pytanie znajomym, czy wiedzą skąd węgiel w drewnie (bo przecież jest). W 80 % przypadków są w tej sprawie bezradni...

 

A tam, zaraz z cegły...Cegły szamotowe tworzą tylko palenisko, tam gdzie wysoka temperatura, reszta przykładnie z blachy, cieńszej lub grubszej.

Myślę, chociaż do końca nie mam pewności, że przy naturalnym, samoczynnym ssaniu powietrza przez komin następuje jednocześnie samoregulacja ilości powietrza potrzebnego do spalania. Tak więc specjalnie nie trzeba się martwić o regulacje, jedynie o ogólne ustalenie mocy kotła, dla nagrzania chałupy. Tak jak u mnie, wystarczają w zasadzie dwa stopnie regulacji.

 

Zawsze można rozpalić w górniaku od góry, po nasypaniu paliwa, sporo ludzi tak robi. Trochę ratuje to sytuację, wydłuża też palenie. Ale...po swoich eksperymentach dochodzę do wniosku, że dopiero przepuszczenie gazów przez kanał, w którym można dość dokladnie dozować powietrze i zmieszać gazy, daje dobre wyniki. A inaczej, to tylko półśrodki, partyzantka. Powietrze zamiast wspomagać plomienie, wędruje obok,

wychładzając kocioł, gazy z paliwa inną drogą i ...dymi z komina, czyli strata.

Tak, proces odbywający sie w piecu to reakcja chemiczna z efektami fizycznymi, całość wymaga unikania błędu w sztuce, inaczej...po kieszeni i smród w okolicy.

Konkrety ? Jakoś ciężko mi ujawniać najlepsze pomysły. Ale parę mogę: dołem na ruszt wpuszczam powietrze otworkiem 10 mm, do tego dochodzą małe nieszczelności w drzwiczkach i wystarcza. W "palniku" szereg malych otworków dla powietrza, które miesza się z gazami palnymi z komory zasypowej paliwa, w której szamot. Dalej płomienie dopalają się w kanale szamotowym. Węgiel spalam tym sposobem bezdymnie. Oczywiście na co dzień nie palę węglem, bo wychodzi drogo, 20 kg węgla kosztuje około 15 zł. Używając prawie darmowych trocin i byle jakiego drewna, wychodzi okolo 2- 3 zł dziennnie, nie licząc roboty przy tym drewnie.

Nie wybrzydzam na drewno cienkie, wyznaję zasadę, że liczy się zawarta

w nim energia, całą resztę już opanowałem, tzn. tempo spalania i wychwytywanie ciepła. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj !

Jest podgrzewane, właściwie wychodzi to "samo z siebie" i dotyczy to powietrza pierwotnego (tego do zaledwie podtrzymywania żaru) jak i wtórnego, zasilającego palnik. To wtórne przepływa rurami, które są "zanurzone" częściowo w palenisku i siłą rzeczy jest podgrzewane

bo same rury są gorące, czasem rozgrzane do czerwoności. Czy ma to znaczenie ?

Pewnie tak, ale patrząc na całość paleniska, panuje w nim i tak dośc wysoka temperatura więc to dodatkowo podgrzewane to raczej świeczka w ognisku... Potraktowałem (przynajmniej po ostatnich przeróbkach) komorę zasypową razem z (wstępnym) paleniskiem jako wytwornicę gazów palnych, które prawie natychmiast po wytworzeniu są wzbogacane w powietrze (są mieszane) i dopalają się ostatecznie. To prawie klasyczny sposób spalania, tak się dzieje w byle piecu, tyle, że zadbałem o dolne spalanie, dodatkowe powietrze, użyłem izolacyjnego szamotu. Ważną rolę powierzyłem żarowi powstającego przy spalaniu koksu, można powiedzieć że to przez niego przepuszczam powietrze pierwotne, a wytwarzające

się przy tym wysoka temperatura wyzwala gazy palne z paliwa leżącego wyżej. Zbyt duże podawanie powietrza prowadzi do szybkiego wypalenia się tego żaru i ...po zabawie, więc to powietrze znacznie ograniczam.

 

Z mokrym nie ma większych problemów. Wprawdzie nie drewno, lecz grube trociny, ale spalam. Robię to tak, że rozpalam oczywiście suchym drewnem, przez dłuższy czas do nagrzania się paleniska i utworzeniu wspomnianego żaru. Potem na ten żar rzucam znowu suche drewno, czasem suche trociny lub nawet kawałki tektury, dla stworzenia

warstwy separującej od żaru, a na to wszystko trociny wilgotne. Zanim przyjdzie pora ich spalania, zdążą wyschnąć od wysokiej temperatury poniżej. To właściwie jedna z zasad działania gazogeneratora gazu drzewnego, tam też jest strefa suszenia a wydzielona para wodna ma szansę brać udział w zamianie na palny gaz wodny w strefie żaru (C+ H2O = CO +H2). Czy tak jest rzeczywiście ? Nie wiem na pewno ale spalam bez problemu i proces wytwarza wysoką temperaturę. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam, czy ma sens podgrzewanie powietrza pierwotnego. Bilans cieplny samego paleniska i tak się nie zmieni. Możliwe, że jest wskazane podgrzewanie w palenisku powietrza wtórnego do palnika. Nie obawiasz sie o przepalanie rur z powietrzem skoro piszesz, że przebiegają przez palenisko i nagrzewają się do czerwoności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W różnym stopniu metalowe fragmenty "palnika" ulegają destrukcji pod wpływem wysokiej temperatury. Traktuję ten piec jako poligon doświadczalny do testowania różnych rozwiązań, także przy okazji trwałości elementów. Części zużywające się mogę w każdej chwili wymienić, wprowadzam też przy okazji zmiany dla zwiększania ich żywotności. Dobrym wyjściem jest pokrywanie metalu płytkami szamotowymi, chociaż i to nie zapewnia wiecznej trwałości. Najlepsza prawdopodobnie byłaby konstrukcja całkowicie szamotowa, ale sam materiał narzuca w tym przypadku inne rozwiązania. Mam nawet rozrysowaną taką budowę, ale na razie nie mam potrzeby zmieniać.

 

Jarku, warto rozważyć fakt, że po odgazowaniu drewna żar węgla drzewnego pali się stosunkowo wolno. Jeszcze wolniej spala się koks (z węgla). Konstrukcja paleniska powinna to uwzględniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można porozmawiać...

Tylko przez drzwiczki, niewielkim strumieniem pod ruszt, tak aby tylko podtrzymać żar. Chyba, że chwilowo potrzeba większej mocy, wtedy można uchylić więcej. Wysokość (grubość) warstwy żaru w zasadzie jest stała, chociaż nie korzystam z tej warstwy w "pionie' ale raczej w "poziomie", bo taki jest przepływ powietrza pierwotnego. Tworząca się wyżej warstwa żaru czeka na swoją kolej spalania, tak więc właściwie przedmuchiwany jest węgiel drzewny, a gazy są dochodzącym z góry

dodatkiem. Cała rzecz w takim doborze powietrza, by ta warstwa nie wypalała sie za szybko. Za wolno także nie, bo może nie wystarczyć mocy...

Z powietrzem wtórnym też nie mozna przesadzać, najlepiej dobrać jego ilość mierząc jednocześnie, (przynajmniej na czas testów) temperaturę spalin tuż za palnikiem. Sprawa doboru powietrza wtórnego o tyle jest skomplikowana, że stosowane paliwo (drewno, węgiel) potrzebuje w róznych etapach spalania innej ilości powietrza. Najlepiej więc palenisko zbudować tak, by uzyskać w miarę stały strumień gazów - mieszankę ze zgazowania + tlenek węgla z "koksu". Wtedy dodatek powietrza w palniku można określić w miarę dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli wylot gazów do palnika jest ponad rusztem, czy nie ma możlwiości zapchania go?

Jak sądzisz, czy przy ustalowych warunkach pracy stosunek powietrza pierwotnego do wtórnego jest stały. Tzn czy przy zwiększaniu lub zmniejszamiu mocy powietrzem pierwotnym w atkim zamym stosunku należy regulować piowietrze wtórne?

Mnie właśnie interesowałoby palenisko o niewielkiej mocy (około 5kW) tak dobrane, aby była w miarę stała praca. Niestety moje palenisko do trocin nie zdało egazminu - nie mogłem uzyskać stałopalności przy tak małych wymiarach. Wiem, że dostępne są takie palniska od 30kW więc chyba to jest problem. Dalej wobec tego zgłębiam problem tyle, że zdecydowałem się na inny kierunek.

A co sądzisz o rozwiązaniu takim jak jest w Atmosach - pionowy palnik bez rusztu, gdzie gazy przepływają pionowo poprzez żar do szczeliny z nawiewami powietrza wtórnego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli wylot gazów do palnika jest ponad rusztem, czy nie ma możlwiości zapchania go?

Jak sądzisz, czy przy ustalowych warunkach pracy stosunek powietrza pierwotnego do wtórnego jest stały. Tzn czy przy zwiększaniu lub zmniejszamiu mocy powietrzem pierwotnym w atkim zamym stosunku należy regulować piowietrze wtórne? (....)

A co sądzisz o rozwiązaniu takim jak jest w Atmosach - pionowy palnik bez rusztu, gdzie gazy przepływają pionowo poprzez żar do szczeliny z nawiewami powietrza wtórnego?

 

Tego zapychania da się uniknąć...

Mam problem - chciałbym doradzić, ale czy to rozsądne ujawniać swoje niepatentowane "patenty" ? OK - zupełnie ogólnie : zastosowałem przegrodę separującą od żaru i dodatkowo rodzaj nawisu górnej krawędzi wylotu, czyli przesunięcie pomiędzy górną, a dolną krawędzią.

Drobne części żaru czy popiołu nie mają wpływu na pracę palnika, ciąg płomieni ciągle czyści ten obszar. Domyślam się, że przy ciągu naturalnym możliwa jest samoregulacja ilości potrzebnego powietrza wtórnego. Obserwowałem różnice w ciągu przy spalaniu drewna i koksu z węgla. Dopalający się koks powoduje znacznie mniejsze ssanie powietrza niż

płonące drewno. Być może taka samoregulacja występuje we wzajemnej ilości powietrza pierwotnego i wtórnego. W każdym razie nie reguluję ciągle powietrza wtórnego - wlot pozostaje otwarty, ufam, że ilości pow. same się regulują, ale badań w tym kierunku nie robiłem.

 

Pooglądałem sobie te przekroje w Atmosach. Teraz widzę, że niechcący

zrobiłem nawet podobnie, tylko że w poziomie. Jak widać, żar nie sprawia

problemu z zatykaniem wlotu. Jeszcze jedno: ja dość perfidnie przy okazji

rozwiązałem też sam ruszt (bo mam), dla "przechowania" żaru.

Nie muszę chyba przypominać, że to chodzi bez wentylatora ? Pozdrawiam.

 

Ps. 5 kW ? To jest możliwe. W szamocie, najlepiej z podajnikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.