Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Okresowe Podgrzewanie Wody W Bojlerze - Piec Z Podajnikiem


robertokot25

Rekomendowane odpowiedzi

Nie pisałem o codziennym podpalaniu lecz jedno przepalenie które wystarczy na 5 dni.

Z drugiej strony zawsze będzie jakieś "ale" po co nam samochody na krótkie dystanse lepiej rowerem ekonomicznej i bez zużycia silnika.

Nawet jeśli kocioł będzie w podtrzymaniu też będzie nie za dobrze bo jak wiadomo na sam wymiennik każdy kocioł jest przewymiarowany z tego powodu nie otrzymamy optymalnego spalania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady miał z trocinami nie kosztuje fortuny ,kocioł może bujać się całe lato w podtrzymaniu i jest wygrzany nie poci się .

W kotłach z podajnikiem przewymiarowanie nie powoduje takich konsekwencji jak w śmieciuchu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No masz rację jak będę miał już zamontowany kocioł będę testował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekonomicznie ale nie dla kotła codzienne roszenie.

Hym, jak to tak na prawdę jest z tym roszeniem? Weźmy np. kocioł z podajnikiem na pellet, który może nawet kilka razy w ciągu doby się wygasić i ponownie rozpalić. Czy w tym przypadku należy rozumieć, że taka eksploatacja kotła wygaszenie-rozpalanie jest szkodliwa, bo rosi? Jeśli tak, to kotły np. na pellet powinny być pozbawione zapalarek i powinno się w nich palić cały czas, a nie z przerwami. Więc jak to na prawdę jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Tylko jaka jest temperatura kotła przy takim starcie  ? U mnie kotłownia w piwnicy, temp. kotła przy starcie 16 st. C i roszenie jest i to poważne. Rada na to to start z jak największą mocą i nadmiarem powietrza, plus system podnoszenia temp. powrotu kotła, żeby jak najszybciej ów kondensat odparować. No i trzeba zauważyć, że różnice mogą wystąpić jeszcze w zależności od konstrukcji samego kotła. 

   Co do sensu utrzymywania przez cały czas rozpalonego kotła w celu dostarczania cwu, to ma to sens tylko przy dużym zużyciu wody, gdy i tak trzeba by było codziennie rozpalać taki kocioł. W innym wypadku same straty kotła ( ucieczka ciepła do otoczenia) mogą być większe niż zużycie na podgrzanie wody. Już takie Defro DS 20 KW  traci na godzinę 0,3 KW energii, czyli na dobę coś koło 7 KW/h, dodać do tego straty na utrzymanie ognia i marna sprawność w podtrzymaniu i chyba wszystko jasne, przynajmniej co do kotłów zasypowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie kotłownia jest na parterze i temp kotła podczas startu nie jest niższa niż 25-30C, objętość wody w układzie letniego grzania CWU  to ok 75l - kocioł 68l + rury i wężownice ok 7l .

Brak jakiegokolwiek roszenia i innych objawów wilgoci.

Dodatkowym elementem jest samo paliwo( pellet) , które chłonie wodę jak przysłowiowa gąbka, gdyby była w pom wilgoć to pellet zamieniłby się w mokrą papkę z trocin.

Taka sytuacja z wilgotnym pelletem miała miejsce przy nowym budynku, ale obecnie jest OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Przy okazji warto może zastanowić się nad lepszą izolacją kotłów. U mnie jest coś koło 2 cm jakiejś drobnej dość mocno sprasowanej wełny. Przy zwykłym paleniu na temp. około 60 st. obudowa jest praktycznie chłodna, dłoń nie wyczuwa ciepła ale jak palę latem na sam bojler i temp. potrafi przekroczyć 80 st. przez osłonę kotła wyczuwa się i to dość mocno, że jest ciepła, żeby nie powiedzieć gorąca. Zasobnik cwu. o zbliżonej temperaturze wody w środku ma zewnętrzną osłonę w temp. otoczenia, czyli coś koło 16-18 st. C.  Wniosek, że izolacja jest za słaba. W sumie nie mogę nawet wykorzystać wody pozostajacej w samym kotle po nagrzaniu bojlera do jego dalszego podgrzewania po wykorzystaniu części wody juz zużytej, ponieważ kocioł szybciej stygnie niż bojler i zamiast uzupełniać jego straty, tylko by go wychładzał. Po nagrzaniu bojlera zamykam jego wężownicę zaworem a całość pozostajacej gorącej wody w kotle puszczam na grzanie podłogówki i drabinki w łazience lub gdy pogoda jest taka jak obecnie - na kaloryfery. I chociaż jest tej wody coś kolo 60 litrów to odzyskanej energii jest naprawdę dużo i odczuwa się to na własnej skórze z nieukrywaną przyjemnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Tylko jaka jest temperatura kotła przy takim starcie  ? U mnie kotłownia w piwnicy, temp. kotła przy starcie 16 st. C i roszenie jest i to poważne. Rada na to to start z jak największą mocą i nadmiarem powietrza, plus system podnoszenia temp. powrotu kotła, żeby jak najszybciej ów kondensat odparować. No i trzeba zauważyć, że różnice mogą wystąpić jeszcze w zależności od konstrukcji samego kotła. 

   Co do sensu utrzymywania przez cały czas rozpalonego kotła w celu dostarczania cwu, to ma to sens tylko przy dużym zużyciu wody, gdy i tak trzeba by było codziennie rozpalać taki kocioł. W innym wypadku same straty kotła ( ucieczka ciepła do otoczenia) mogą być większe niż zużycie na podgrzanie wody. Już takie Defro DS 20 KW  traci na godzinę 0,3 KW energii, czyli na dobę coś koło 7 KW/h, dodać do tego straty na utrzymanie ognia i marna sprawność w podtrzymaniu i chyba wszystko jasne, przynajmniej co do kotłów zasypowych.

 

Też tak sądzę jeśli jest duże zużycie wody to jak najbardziej w kotle z podajnikiem niech się pali cały czas. Ale jeśli powiedzmy podpalę w poniedziałek i wody spokojnie starczy do soboty to nie widzę sensu trzymać kotła na podtrzymaniu. Wydaje mi się, że to już indywidualna sprawa każdy u siebie po testach będzie wiedział która opcja jest optymalna.

O kotłach zasypowych to masakra jakaś trzeba na miarę dobrać kocioł do potrzeb to jeszcze wysoką temperaturę utrzymywać aby nie smolił.

Mój 16 letni (tyle mniej więcej ma) już mi tak zbrzydł, że masakra cały w środku zawalony doprowadzanie powietrza pozatykane i przerdzewiałe i do tego za duży 4.5m2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Przy okazji warto może zastanowić się nad lepszą izolacją kotłów. U mnie jest coś koło 2 cm jakiejś drobnej dość mocno sprasowanej wełny. Przy zwykłym paleniu na temp. około 60 st. obudowa jest praktycznie chłodna, dłoń nie wyczuwa ciepła ale jak palę latem na sam bojler i temp. potrafi przekroczyć 80 st. przez osłonę kotła wyczuwa się i to dość mocno, że jest ciepła, żeby nie powiedzieć gorąca. Zasobnik cwu. o zbliżonej temperaturze wody w środku ma zewnętrzną osłonę w temp. otoczenia, czyli coś koło 16-18 st. C.  Wniosek, że izolacja jest za słaba. W sumie nie mogę nawet wykorzystać wody pozostajacej w samym kotle po nagrzaniu bojlera do jego dalszego podgrzewania po wykorzystaniu części wody juz zużytej, ponieważ kocioł szybciej stygnie niż bojler i zamiast uzupełniać jego straty, tylko by go wychładzał. Po nagrzaniu bojlera zamykam jego wężownicę zaworem a całość pozostajacej gorącej wody w kotle puszczam na grzanie podłogówki i drabinki w łazience lub gdy pogoda jest taka jak obecnie - na kaloryfery. I chociaż jest tej wody coś kolo 60 litrów to odzyskanej energii jest naprawdę dużo i odczuwa się to na własnej skórze z nieukrywaną przyjemnością.

 

Masz rację. Znajomy kupując piec powiedział gościowi, że sam sobie ociepli piec i ma nieocieplony bo chciał sobie kiełbasę suszyć....he teraz ani kiełbasy nie suszy, a i w kotłowni jest masakra z temperaturą powietrza przez to też ma duże straty. Teraz tego bardzo żałuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Następne pytanie, jak długo przeciętny zasobnik cwu. potrafi gorącą wodę przechować bez nadmiernego wychłodzenia. Z moich obserwacji wynika, że maksymalnie może to być do czterech dni, nawet bez jej używania przy temperaturze "naładowania" w granicach 80 st. C. Stąd wydaje mi się, że nie ma sensu instalacja bardzo dużych zasobników z nadzieją, że przechowają nam wodę przez tydzień. Jeżeli ktoś ma inne doświadczenia, niech się podzieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłeś bardzo trafną uwagę.

Czekamy więc na osoby który mają większe i mniejsze wymienniki jak to na prawdę jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Następne pytanie, jak długo przeciętny zasobnik cwu. potrafi gorącą wodę przechować bez nadmiernego wychłodzenia. Z moich obserwacji wynika, że maksymalnie może to być do czterech dni, nawet bez jej używania przy temperaturze "naładowania" w granicach 80 st. C. Stąd wydaje mi się, że nie ma sensu instalacja bardzo dużych zasobników z nadzieją, że przechowają nam wodę przez tydzień. Jeżeli ktoś ma inne doświadczenia, niech się podzieli.

Częściowa, moja odpowiedź na to pytanie jest w poście #10.

Nagrzewanie CWU do 80c mija się z celem, ona tylko szybciej stygnie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłeś bardzo trafną uwagę.

Czekamy więc na osoby który mają większe i mniejsze wymienniki jak to na prawdę jest.

Ja mam 140l, palę co drugi dzień, 2os dorosłe + dziecko. Grzeję bojler do 70C. Dodatkowo mam coś na wzór solara beczkowego, który wstępnie podgrzewa wodę od słońca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Częściowa, moja odpowiedź na to pytanie jest w poście #10.

Nagrzewanie CWU do 80c mija się z celem, ona tylko szybciej stygnie. ;)

     Oczywiście, że szybciej stygnie ale pułap od którego stygnie jest wyższy. U mnie przy 80 st. rozpalanie co 72 godziny a przy 70 st. C co 60 godzin i wypada na godziny poranne kiedy nie mam czasu a i ciepło "odpadowe" nie jest zbyt potrzebne. Wolę je mieć wieczorem gdy biorę prysznic i mam ciepło w stopy i cieplutki ręcznik z drabinki... :P . Wiec sens dla mnie jest. 

     Rozwiązaniem na lepsze wykorzystanie tego ciepła "odpadowego" mogłoby być zainstlowanie w kotle jakiegos wymiennika, przez który przepływałaby zimna woda zasilająca bojler, przy kotłach wyposażonych w wężownicę bezpieczeństwa można to chyba dość łatwo zrobić.

     Dodam, że na wypadek gdybym z jakichś powodów nie mógł w sytuacji awaryjnej na czas odpalić kotła i nagrzać bojlera, zainstalowałem za zasobnikiem przepływowy elektryczny podgrzewacz wody, moc max. 5,5 KW. Daje radę, chociaż oczywiście komfort  trochę niższy. 

      Co do roszenia, to warto ustalić  co rozumiemy przez roszenie. Ja myślę o zawilgoceniu wewnętrznych ścianek kotła w wyniku kondensacji produktów spalania ale tylko w momencie odpalania zimnego kotła a nie w czasie jego późniejszej eksploatacji. Trochę może nieścisłe ale na potrzeby tego wątku chyba właściwe podejście. Jeżeli u kogoś przy tak pojętej definicji roszenie nie występuje to tylko gratulować i pozazdrościć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 "Co do roszenia, to warto ustalić  co rozumiemy przez roszenie. Ja myślę o zawilgoceniu wewnętrznych ścianek kotła w wyniku kondensacji produktów spalania ale tylko w momencie odpalania zimnego kotła a nie w czasie jego późniejszej eksploatacji. Trochę może nieścisłe ale na potrzeby tego wątku chyba właściwe podejście. Jeżeli u kogoś przy tak pojętej definicji roszenie nie występuje to tylko gratulować i pozazdrościć"

 

Mam zatem pytanie - kiedy to roszenie sprawdzać - tuż przed paleniem w kotle, czy tuż po rozpaleniu? Jak rozumiem sprawdzamy to, czy ścianki wymiennika kotła są wilgotne - czy tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mam zatem pytanie - kiedy to roszenie sprawdzać - tuż przed paleniem w kotle, czy tuż po rozpaleniu? Jak rozumiem sprawdzamy to, czy ścianki wymiennika kotła są wilgotne - czy tak?

       Dokładnie tak i nie tylko wymiennika, komora załadowcza też może płakać. Kiedy sprawdzić ? Po paleniu może być już musztarda po obiedzie, jeżeli nie widać śladów korozji to już bardzo dobrze ale nie świadczy, że roszenia nie było ale że bardzo szybko zostało zneutralizowane. Jeżeli utrzymuje się długo to niestety wcześniej czy póżniej negatywne skutki nastapią.   Takie sprawdzanie w czasie pracy jest oczywiście upierdliwe ale możliwe. Dobra latarka, rękawice ochronne, wentylacja w kotłowni i zaglądanie np. do wyczystek. Zauważcie, że wielu producentów kotłów w tym zgazowujących i innych DS zaleca pozostawianie otwartej klapy rozpalania czy też inaczej skróconego obiegu spalin nie tylko do momentu kiedy w kotle się rozpali i ciąg stanie się wystarczjacy do normalnej pracy ale do momentu, kiedy kocioł uzyska przyzwoitą temperaturę wody np. 60 st. C. Świadomie godzą się na pewną stratę kominową w celu uchronienia newralgicznych miejsc wymiennika przed takim właśnie rozruchowym roszeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 "Co do roszenia, to warto ustalić  co rozumiemy przez roszenie. Ja myślę o zawilgoceniu wewnętrznych ścianek kotła w wyniku kondensacji produktów spalania ale tylko w momencie odpalania zimnego kotła a nie w czasie jego późniejszej eksploatacji. Trochę może nieścisłe ale na potrzeby tego wątku chyba właściwe podejście. Jeżeli u kogoś przy tak pojętej definicji roszenie nie występuje to tylko gratulować i pozazdrościć"

 

Mam zatem pytanie - kiedy to roszenie sprawdzać - tuż przed paleniem w kotle, czy tuż po rozpaleniu? Jak rozumiem sprawdzamy to, czy ścianki wymiennika kotła są wilgotne - czy tak?

Rozgrzewając baniak i kocioł do wysokich temperatur , uzyskujemy kilku dniową  przerwę do ponownej potrzeby  podgrzania wody ,ale czy to nie jest po zbóju robota ?

-wyższa temperatura kotła bojlera to większe straty w magazynowaniu ciepła wytworzonego 

-wyższa temperatura kotla bojlera to większe jednorazowe zużycie opału

 po wypaleniu opału powietrze zasysane z kotłowni  przez długi czas przepływa przez kocioł wymiennik ogrzewa się  i wychodzi przez komin 

w momencie schłodnienia kotła  do odpowiedniej temperatury następuje kondensacja na ściankach wymiennika ,kondensacja zaczyna się od dołu i przesuwa się ku górze. 

Ta sytuacja trwa (kilka dni) aż w kotłowni pojawi się palacz ,rozpala palenisko i dopóki kocioł nie minie krytycznej temperatury rosi się, w trakcie intensywnej pracy kotła na kilka godzin roszenie ustaje ,ale po wypaleniu opału sytuacja powtarza się  od nowa.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

      Wyższa temperatura wody w bojlerze, to także obiektywnie więcej wody do wykorzystania. Nikt przecież nie bierze prysznica w temp. 80 st. tylko pewnie ciut mniej niż 50 st.. Bojler o pojemnosci 100 litrów daje przy wyższej temp.  jakieś 160 litrów wody zmieszanej do temp. użytkowej.

 Większe straty w przechowywaniu wody zapewne oczywiście są, podobnie też pewnie ze stratą na uzyskanie wyższej temp. na kotle i bojlerze.  Co do straty stygnącego kotła, to jak pisałem wcześniej - ciepło z kotła kieruję w podłogówkę  i drabinkę w łazience. Robię to po naładowaniu bojlera i jest to zazwyczaj już po wygaśnięciu kotła. Niestety odbywa się to ręcznie ale dzięki temu mogę przy okazji pobytu w kotłowni zamknąć dopływ PP i PW do kotła a jak sie uprę to nawet czopuch mogę zatkać ;) .

       Co do kondensacji pary na ściankach stygnącego kotła, to zabiłeś mi ćwieka. Jeszcze sie z tym nie spotkałem u siebie ale sprawdzę jeszcze raz.

       Tak na marginesie i przy okazji napiszę co zauważyłem na zwłokach mojego starego kotła, które ciągle stoją w kotłowni. Można na nich zaobserwować bardzo ciekawe zjawisko. A mianowicie to, że pomimo że kotłownię mam suchą to wymiennik rdzewieje  na potęgę, komora załadowcza jest "zdrowa" jak po opuszczeniu producenta, podobnie z wewnętrzną stroną kotła, tą od strony wody. Jaki wniosek ?   Kondensujacy na ściankach wymiennika kondensat tak bardzo zmienia strukturę metalu, że nawet długo po jego usunięciu proces korozji jest wielokrotnie szybszy niz w miejscach, gdzie metal stykał się np. z samą wodą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja mam bojler 250L i  piec 23kW Sas multi. Mam też grzałkę elektryczną 2000W  do bojlera.

Nie wiem czy warto grać piec ekogroszkiem,  a może palić drewnem  czy może tylko grzałką.

Z moich obserwacji  jak wrzuce dwie krótkie deski to nagrzeje bojler do 60*C,   przy normalnym zużyciu wody (3 osoby)  po 24 godzinach  temp. z 60 spada do 42*C. 

42*C to  dla nas normalna temperatura do mycia.  Choć żona czasami woli cieplejszą jak chce się kąpać w wannie,  ale do prysznica wystarcza.

Póki co wole grzać grzałką bo przy paleniu drewnem, mimo że szybko sie nagrzewa woda to człowiek sie jednak sporo usyfi i zasmrodzi sadzami -  tym rozpalaniem i dokładaniem drewna.

Zastanawiam się jeszcze nad podpalaniem na węglu i odkręceniu grzejników w łazience. Ciekawe jakby to sie kalkulowało.

Trzeba doliczyć pewnie pobór prądu  pompek, zaworów mieszających 4D   itp. 

Postaram się wrzucić  foto - może ktoś z was orientacyjnie mi powie jaki może być pobór prądu takich urządzeń jakie są u mnie zastosowane.

Pozatym chciałem zapytać czy warto oszczędzać na tym,  jeżeli załóżmy taniej jest grzać prądem  ale z kolei  piec może cierpieć jeśli stoi i rdzewieje.  Może nie warto wogóle go wygaszać ?
18e7d6a32ed0ebe9gen.jpg

 

 

97e8dacb07d4a15agen.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co szybko policzyłem to u mnie nieopłaca się grzać CWU w trybie ciągłym ekogrochem, podobnie lub taniej wyjdzie prądem, bo jeden zasobnik z tego co pamiętam to nie starczał na miesiąc, a gdzie jeszcze prąd do pompki, dmuchawy i motoreduktora..... - ale jeszcze dokładnie policzę jak kupię watomierz, ekogrochem można ewentualnie przepalić raz w tygodniu, żeby wybić bakterie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.