Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Porozmawiajmy O Bezpieczeństwie


emus

Rekomendowane odpowiedzi

Na początek taki przykład:
 


Ten układ co go tutaj wielokrotnie używasz jest potencjalnie niebezpieczny! Brak rury bezpieczeństwa! W sytuacji zagotowania wody, co przy złym odbiorze ciepła i instalacji w Pex-sie jest całkiem prawdopodobne, to gdzie ta para ma się podziać? Najmniejszym problemem będzie całkowite opróżnienie układu z wody przy akompaniamencie silnych uderzeń hydraulicznych. Dobrze będzie jak te Pexy od przegrzanej pary się nie rozpłyną.

Nie powielaj złych/niebezpiecznych rozwiązań.


Kolego Kiminero lepiej skoncentruj się na rozwiązaniu problemu niegrzejącej instalacji.
Jak instalacja będzie grzała to zajmiemy się bezpieczeństwem.


:blink:
A jak "pacjent" operacji nie przeżyje?


Czy instalacja jest bezpieczna (pomijam czynnik materiałowy PEX tylko 95 stopni)?

Ja uważam, że minimalny poziom bezpieczeństwa instalacji jest zachowany, ponieważ:
1. Instalacja jest otwarta do atmosfery.
2. Kolega Pascal udowodnił, że ciśnienie rozchodzi się równomiernie w każdym kierunku, czyli ciśnienie w instalacji z rysunku nigdy nie przekroczy ciśnienia statycznego (słupa cieczy) + ciśnienie dynamiczne (pracy pompy).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem taka instalacja jest niebezpieczna.

Tak właśnie miałem zrobione, tyle że w miedzi (hydraulik: "od trzydziestu lat tak robię i zawsze było dobrze"). Już o tym pisałem ze dwa razy, ale powtórzę. 

Kocioł Per-Eko KSW 18 kW, mieszkanie 80 m2 w nieocieplonej kamienicy; pełny zasyp zapalony od dołu, dmuchawa prawie na maks - czyli "polska norma"). Ustawienia na około 60 stopni, ale przy takim sposobie użytkowania nie jest możliwe wyhamowanie.

W okolicach 80 stopni pompa już nie tłoczyła wody tylko mieszała parę (miejscowe podgotowywanie), co powodowało dalszy wzrost temperatury - aż do zagotowania.

Nie było mnie w domu.

Woda się wygotowała, ciśnienie pary ROZERWAŁO lutowane połączenia na wyjściu kotła lub WYTOPIŁY się od temperatury.

Inne uszkodzenia: wełna izolacyjna na kotle, czujnik temperatury, przewód zasilający dmuchawę, zniszczona pompa, izolacja piankowa na kilku metrach rury, kotłownia do remontu.

Miałem taką akcję dwa razy. Potem zacząłem szukać informacji o użytkowaniu kotłów i paleniu węglem. 

 

W te wakacje inny magik robił instalację w małym ocieplonym domku u teściów i popełnił te same błędy (i kilka innych, poważnych). Ręce mi już opadają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocioł Per-Eko KSW 18 kW, mieszkanie 80 m2 w nieocieplonej kamienicy;

Źle dobrana moc kotła to prośba o problem.

 

Nie było mnie w domu.

To skąd tak dobrze wiesz co się działo z kotłem i instalacją?

 

W ramach prób w doprowadziłem mój kocioł do 110 stopni (zamknąłem 8 z 10 grzejników, tak na oko zamknąłem 90% mocy grzejników).

1. Nic się nie gotowało.

2. Ciśnienie 0,85 bar się nie zmieniło.

3. Pompa (na powrocie) pracowała bez problemów (Alpha 2 moc wskazywała 6 - 7W).

4. Temperatura była stabilna 110 stopni plus/minus 1 stopień.

4. Oczywistym jest, że dmuchawa stała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

emus

Dobrze wiesz jak są dobierane moce kotłów przez "fachowców". 

Skąd wiem co się działo? Po objawach. A to, że pompa przestaje działać w okolicach 80 stopni sprawdziłem później. I wcale nie wiem dobrze co się stało, gdybam sobie. 

 

Moim zdaniem instalacja powinna być idiotoodporna. Moja widocznie nie jest, a ja przecież nie jestem palaczem (choć jest nieco przerobiona, rura bezpieczeństwa jest, kocioł zmniejszony, dmuchawa zastąpiona miarkownikiem, inny sposób palenia). 

Miałem jeszcze podejrzenia, że u mnie nie domknęła się klapka dmuchawy - zaobserwowałem kilka zacięć.

 

Dodam jeszcze, że: zbiornik 20 litrów, około 60 aluminiowych żeberek (było to zdecydowanie za mało jak na moc kotła, teraz mam około 100). 

 

P.S. Nie upieram się, mogę nie mieć racji. Być może przyczyną gotowania była nieszczelna klapka, a rozszczelnienie miedzi to wpływ temperatury (cyna spłynęła), a nie ciśnienia pary. Ale rurę bezpieczeństwa jednak bym chciał.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem, że przykładowa instalacja spełnia minimalne warunki bezpieczeństwa.

Jak koledze konradw instalacja zacznie grzać to trzeba będzie ją poprawić pod względem bezpieczeństwa (wymiana PEX, zawór bezpieczeństwa, itd. itp).
https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/16419-instalacja-koszmar/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Uratowała Cię emus pompa na powrocie i stojąca dmuchawa inaczej już by Cię z nami nie było. Rura bezpieczństwa na otwartej instalacji musi być na wyjściu z kotła, wznośna może być na powrocie, tylko po co w małej instalacji aż dwie rury. U nas niektórzy instalatorzy też robią takie kwiatki (brak rury bezpieczeństwa z wyjścia kotła).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś przeprowadza jakiekolwiek kontrole, sprawdzenia  bezpieczeństwa instalacji?

Jeżeli tak to co robicie podczas tych kontroli/sprawdzeń?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagotowałem kiedyś instalacje w pexe firmy skalar do 115 stopni (gotowało się 15 min grzejniki aluminiowe prawie pourywały parapety) po incydencie nie było żadnych nieszczelności

 

Inna sytuacja przy minus 10 stopni nie chciało się mieszać glikolu z wodą i zalewaliśmy na przemian (w kotle się wymiesza) gdzieś zamarzło pomiędzy kotłem a naczyniem i przy ptóbie nie było obiegu, zawór bezpieczeństwa utatował kocioł, termometr rtęciowy pękł więc nie powiem jaka temperatura panowała w obiegu ale otulina szara się stopiła ( połączenia lutem miękkim przetrwały więc 160 stopni nie było)

 

Raczej nikt nie tobi próby na zagotowanie wody

 

Ale to nie zmienia faktu że naczynie należy podłączyć w taki sposób aby nawet chwilowe podgotowanie wody nie zapowietrzało pompy

 

Pytasz czy taka instalacja jest bespieczna? Uważam że jest ponieważ kocioł nie wybuchnie. Ale nie jest to instalacja działająca prawidłowo

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żeby instalacja była bezpieczna to niezależnie od zładu instaalcji zbiornik przelewowy musi mieć taka pojemność żeby pełen wsad nie mógł wygotować wody ,przeciętnie jest to 50l a u nas moda na zbiorniczki dobrane jedynie do zładu wody przeważnie 20 litrów w który wchodzi max 15 litrów ,a ja robie każdej instalacji test na max czyli każdy kocioł na opał stałe jest gotowany niemal test jak prowadzony przez UDT ,na każdej instaalcji zawór bezpieczeństwa 1,5 bar dla opału stałego i 2,5 bar dla innych ,rura bezpieczensrtwa jak najbardziej ale żeby do niej podłączyć prawidłowo pompę to musi być na tym odcinku przewymiarowana aby powietrze swobodnie uleciało do zbiornika a nie do pompy,pompa zawsze w pionie nigdy w poziomie i tak zrobioną instalacje możesz gotowac az się skończy opał i nic się niezapowietrzy i będzie działało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

automatyk dobrze gada - miałem to samo napisać o zbiorniku: ideałem byłaby pojemność, której nie można wygotować oraz możliwość bieżącego uzupełniania wody w instalacji (z tego zbiornika, w trakcie gotowania). Dlatego najbardziej podoba mi się oddzielna rura bezpieczeństwa otwarta do atmosfery i zbiornik wpięty w powrót. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje

 

Na początek taki przykład:
 





Czy instalacja jest bezpieczna (pomijam czynnik materiałowy PEX tylko 95 stopni)?

Ja uważam, że minimalny poziom bezpieczeństwa instalacji jest zachowany, ponieważ:
1. Instalacja jest otwarta do atmosfery.
2. Kolega Pascal udowodnił, że ciśnienie rozchodzi się równomiernie w każdym kierunku, czyli ciśnienie w instalacji z rysunku nigdy nie przekroczy ciśnienia statycznego (słupa cieczy) + ciśnienie dynamiczne (pracy pompy).

 

Fachowcem nie jestem ale wydaje mi się, że nie jest takie podłączenie prawidłowe. Bo w wypadku zagotowania wody to nie tylko wzrost ciśnienia wody i jego rozchodzenie się po instalacji. Przecież jak w piecu się gotuje to powstaje para. Ta para musi mieć gdzieś mieć ujście. Normalnie powinna para ujść przez naczynie podłączone do zasilania pieca rurą bezpieczeństwa. W tym wypadu jest do powrotu co powoduje, że najpierw w dupe dostaje armatura między piecem a kaloryferami (pompa, etc.) a potem ta para wali na kaloryfery, które pewnie chcą wyskoczyć z mocowań pod oknami aby dostać się do rury bezpieczeństwa podłączonej na powrocie pieca.

Ergo w czasie gotowania musi być ujście nie tylko dla wody ale i dla pary wodnej.

Tak sobie ja to tłumaczę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ideałem byłaby pojemność, której nie można wygotować oraz możliwość bieżącego uzupełniania wody w instalacji (z tego zbiornika, w trakcie gotowania). Dlatego najbardziej podoba mi się oddzielna rura bezpieczeństwa otwarta do atmosfery i zbiornik wpięty w powrót. 

Tak właśnie jest w Polskiej Normie.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

vernal, dnia 23 Sty 2014 - 16:15, napisał:

Czy ktoś próbował palić sadzę, która zostaje po czyszczeniu komina?

 

 

Bezpośrednio z wiaderka do kotła? Nie próbowałem.
Ze względów bezpieczeństwa nie spróbuję.

Po spełnieniu pewnych warunków może nastąpić wybuch mieszanki powietrza z sadzą (pyłem węglowym).

Sadzę np. 8l wysypuję z wiaderka na np. 1,5 m2 powierzchni węgla, czyli w kotle spalam węgiel z niewielką domieszką sadzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, takie potencjalnie niebezpieczne paliwa spala się w domowym kotle całkiem bezpiecznie "sposobem".

Bez problemu spalam np. benzynę ekstrakcyjną po użyciu jako rozpuszczalnika. Bierze się suche, drobne trociny

wsypuje do małej reklamówki, nalewa tej brudnej benzyny (z dala od ognia!). Całość zawija się dość szczelnie

i taki pakunek wrzuca do paleniska. Pali się spokojnie, bez fajerwerków. Oczywiście nie jest to zabawa dla dziewczynek.

Nie namawiam też nikogo na to, podaję tylko jako przykład rozwiązania problemu.

 

Podobnie można zrobić z sadzą. Na pewno żadnego z płynnych czy pyłowych paliw nie wolno tak po prostu wrzucać luzem na ogień.

HS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Latem grzejąc sobie wodę w bojlerze pale czasami takimi paliwami jak np. zepsute zboże, jakś kora, trociny itp. "biomasa", której nikt z moich sąsiadów nawet do kotła nie myślałby wrzucać. Żeby trochę poprawić kaloryczność takiego paliwa próbowałem dodawać zużytego oleju silnikowego. Wlewałem z butelki do płynu do mycia naczyń (cienki strumyczek) na załodowany wsad. Dzięki właśnie cienkiemu strumyczkowi płynne paliwo stopniowo wsiakało w biomasę, nie spływając raptownie do popielnika. Efekt doskonały. Palnik ryczał jak wściekły ale absolutnie pod kontrolą, z komina nic nie wylatywało ani dymu ani smrodu, przynajmniej z poziomu gruntu nic nie wyczuwałem. Oczywiście nie można przesadzać, ciągle to musi być biomasa z dodatkiem oleju a nie olej z dodatkiem biomasy... Wszystko w dolniaku po własnych przeróbkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sadzę spalałem bezpiecznie w sposób podany w innym wątku przez piastuna - czyli jako wilgotną mieszankę z miałem. Przy okazji: niewielki dodatek szkła wodnego do "wody zarobowej" świetnie zbrylał paliwo.

 

Sposób podany przez heso też praktykowałem - w papierowych "patronach". Podobno ludzie tak palą miał w kuchniach węglowych - stos drewna na środku paleniska obłożony torbami z miałem dookoła. 

 

Spalałem też odpady smażalnicze z restauracji - ale tylko jako dodatek do rozpałki. Rzucone na żar też potrafią nieźle buchnąć. 

 

Z paliw potencjalnie niebezpiecznych paliłem jeszcze suche łupiny z orzechów włoskich. 

 

Teraz nie palę sadzy bo nie mam. Też mam dolniaka zrobionego z górniaka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja napisałem, że przy dwóch grzejnikach w pomieszczeniu na jednym z nich nie montuje się głowicy termostatycznej.

Na obu grzejnikach mają być zamontowane zawory termostatyczne przy czym jeden z głowicą termostatyczną, a drugi bez głowicy termostatycznej.

Uzasadnienie (dotyczy też braku głowic przy innych grzejnikach np klatka schodowa):

1. Większe bezpieczeństwo użytkowania instalacji przy kotle zasypowym.

2. Koszty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To jest niebezpieczne.

Ja czyszcze komin raz w roku, a jak ciąg osłabnie przepalam komin suchym drewnem. Raz zapaliła mi się sadza w komine ,ale wypaliła się bez problemów i był jeszcze lepszy ciąg :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostrożnie z przeróbką drzwi zasypowych

 

Przy markowniku ok, ale jak jest zamontowana dmuchawa to podczas pracy dmuchawy i przy nieszczelnościach pomiędzy klapką, a wspawaną rurą (trudno to doszczelnić na 100%) na kotłownię będą wydobywały się spaliny.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.