Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Problem Ze Spalaniem Węgla Marcel


chiefbromden

Rekomendowane odpowiedzi

"Zwłaszcza jak zaczniesz palić od góry - od tego czasu to już kominiarz nie powinien być nigdy do czyszczenia potrzebny.."

 

To sobie tak teoretycznie wymyśliłeś? Bo ja wiem coś innego, ale być może źle spalam...

To akurat w praktyce ćwiczyłem, może rzeczywiście nie "nigdy" ale z 5 lat się dać powinno.

Nie wiem jaką inną wiedzę masz na myśli.

Jak dla mnie to spalasz źle, ale może to być (oprócz wadliwego kotła) wynikiem przeprowadzania prób i eksperymentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

Jak dla mnie to spalasz źle...

Co jest tego objawem? Sypka i sucha sadza w kominie? Mniemam, że skoro stałeś koło Marcela, to wiesz jak się spala?

5 lat, to może mógłbym nie czyścić komina przy spalaniu Piasta, Ziemowita i temu podobnych, tylko nie wiem, dlaczego miałbym to robić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest tego objawem? Sypka i sucha sadza w kominie? Mniemam, że skoro stałeś koło Marcela, to wiesz jak się spala?

Nie zawsze jak widać wystarczy stać koło Marcela.

Objawem jest to, że (chyba) musisz czyścić ten komin za często.

To nie zależy od Marcela tylko od narzędzia, jak wspomniałem wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

Nie muszę czyścić. Robię to dwa razy w roku, bo tak chcę. Widziałeś mój komin i jeżeli dobrze myślę, to czyste wnętrze kotła i komina są objawem w miarę dobrego spalania? Ale może się mylę... Masz rację, wiele już nie jestem w stanie osiągnąć przy tym kotle, który mam i nie będę też już wiele więcej cudował. No może poza próbą podawania dodatkowego powietrza wtórnego spod rusztu i przejściem na mieszankę węgli 33 i 31.2.

Ale wracając do tematu, który nam trochę ucieka, to może jako fachura podpowiesz koledze jak ma w miarę poprawnie spalić te dwie tony orzecha dwójki z Marcela w swoim Zębcu KWK. Ja spalam nieprawidłowo, więc poczekam co napiszesz, a potem ewentualnie nieśmiało dodam swoje trzy grosze, OK?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat nie jest o fachurach lecz o tym, jak to spalać.

Każdy niech pisze to, co uważa za stosowne.

Ja sobie mogę pisać o obwąchiwaniu węgla i dziurach w ścianie kotłowni a Ty może pisać np. o 3 groszach i tak musi pozostać.

Myślę, że na ten moment to kolega pytający i tak dostał za dużą dawkę informacji a jak by jeszcze czegoś nie wiedział to nikt mu nie broni się dopytać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem dużo informacji ale mój łeb jeszcze i to pomieści. Przeczytałem pracę, którą popełnił Juzef na temat górnego spalania. Rozpaliłem sposobem górnym jakieś pół godziny temu, zobaczę czego dokonałem za jakieś 3-4 godziny. Rozpaliłem resztką Piasta z pewną ilością Marcela. Na razie nie tworzyłem warstwy ok 20 cm wsypu, bo i po co, to ma być na razie eksperyment kogoś kto się uczy tego sposobu palenia. I tu moje pytanie: w jaki sposób w przyszłości układać te dwa typy węgla, bo zakładam, że będzie to Piast i Marcel (dużo dobrego słyszałem o węglu z Wesołej lub Wujka ale w Bielsku-B na składach opałowych o nie ciężko). Czy układać je warstwami a jeśli tak to czy Marcel na dole czy też mieszać je ze sobą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

Widzę, że kolega Vernal nie bardzo kwapi się do odpowiedzi, więc spróbuję coś napisać na temat moich doświadczeń z mieszaniem różnych typów węgla. Teoretycznie typ 31.2 jakim jest węgiel z Piasta i typ 33 jakim jest Marcel lub Sośnica mają różne zapotrzebowania na powietrze, natomiast w praktyce taka mieszanka bardzo fajnie spala się od góry. Węgiel płomienny w pewien sposób "ożywia" zasyp. Możesz mieszać te węgle w dowolnej proporcji, ja na przyszły sezon mam przygotowaną mieszankę dwóch i pół tony węgla płomiennego (31.2) z Ziemowita i około dwóch ton węgla gazowego typu 33 z Sośnicy. Węgle starałem się przemieszać warstwowo w miarę wrzucania do piwnicy i jakoś to chyba wyszło. Możesz też spalać je układając warstwami i wtedy według moich obserwacji lepiej dać mocniejszy węgiel na dół, a słabszy na górę, ale lepszy efekt jest przy ich przemieszaniu.

Tak się składa, że wiele kwalifikowanych ekogroszków stanowi mieszankę węgli płomiennych z mocniejszymi typami węgla - np. Jaret Plus produkowany przez PKW ma kaloryczność w granicach 27 Mj/kg, a węgle wydobywane przez ten koncern nie przekraczają 22 Mj/kg. Możesz spróbować rozpalić od góry samego Marcela, rozetkę powietrza wtórnego proponuję wtedy przynajmniej w pierwszej fazie spalania otworzyć maksymalnie, ale ten węgiel absolutnie nie nadaje się do tłumionego spalania wiosenno-jesiennego. W tej chwili, przy aktualnych temperaturach otoczenia trudno cokolwiek sprawdzać, traci się ciąg kominowy, nie za bardzo można rozpędzić kocioł. Węgiel masz dobry, możesz przed sezonem dokupić do niego trochę Piasta lub Ziemowita (pisałeś, że masz w planach zakup 2-3 ton węgla) i będziesz naprawdę zadowolony, tym bardziej, że kocioł nie jest przewymiarowany i wydaje się być dobrze dobrany w stosunku do ogrzewanej powierzchni.

I naprawdę zacznij palić od góry. Różnica między tymi dwoma sposobami jest porażająca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

O wielu rzeczach jeszcze nie słyszałeś, ale nadal nie przestajesz klepać.

W przyszłości, jak kupisz sobie dobrze dobrany kocioł dolnego spalania, to będziesz wiedział, że taka mieszanka na przykład groszku z Marcela i groszku z Ziemowita pozwoli Ci uzyskać wysoką kaloryczność i jednocześnie ograniczy spiekalność, co przełoży się na zmniejszenie możliwości zawieszania opału (jak poczytasz o liczbie Rogi, to będziesz wiedział o czym piszę), ograniczy też dymienie i możliwość smołowania w stosunku do samego węgla gazowego.

Dostępność najlepszego do spalania, dobrego jakościowo węgla typu 32.1 jest na rynku mocno ograniczona (Chwałowice, Bobrek, Wesoła) i jego substytutem stają się mieszanki.

Tu masz też tak na szybko:

W ostatnim czasie górnictwo, doceniając znaczenie “małej energetyki” jako odbiorcy znaczącej ilości węgla, podjęło intensywne działania w kierunku zwiększenia produkcji kwalifikowanych paliw węglowych dla tego sektora, poprzez komponowanie dwuskładnikowych mieszanek węglowych.
źródło - http://zawijan.wordpress.com

Przeczytaj też sobie: http://forum.murator...l=1#post5794013

Można by jeszcze przytaczać wiele argumentów, ale na Ciebie szkoda czasu i atramentu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Zgodnie z radami kolegi lysy1l zmieszałem nieco Piasta z Marcelem tworząc w zasypie wartswę ok. 5-6 cm ale ładnie ułożoną do górnego spalania. Drewno suche ułożone również szczelnie (bez dobrego sezonowanego drewna, którego zawsze mało, wiadomo, ani rusz) Węgle trochę wymieszałem. No i ... jestem pod wrażeniem samego górnego spalania. Piec ładnie złapał po ok. 20 min 55 st., pomału i systematycznie spalał zawartość zasypu, wypalając zawartość przez ok. 5 godz., czyli 5 godzin nie musiałem nic robić (ale zaglądać chciałem, a jakże przez popielnik:) ), a temperatura wolno spadała o ok. 2 st. na godzinę. Całość wypaliła się po ponad 5 godz. z naprawdę niewielką ilością popiołu. Teraz minusy, małe ale jednak są. Marcel znacznie lepiej się spalił aczkolwiek została mała kupka żużlu, już nie spieczonego tak okropnie, o średnicy od ok. 2 - 4 cm (myślę, że do ponownego wykorzystania w zasypie w tej metodzie tj. górnego spalania). Po otwarciu górnych drzwiczek pieca sporo czarnej sadzy (na zdjęciach nie widać tego dobrze, bo lampa prześwietliła zbytnio obiekt, zresztą na wszystkich moich "komórkowych" zdjęciach tak jest). Być może po dokładnym oczyszczeniu pieca w środku oraz przeczyszczeniu komina sytuacja zmieni się.

 

Na zdjęciu pierwszym - popiół mała ciemno szarożółta kupka,

Drugim i trzecim - czarna sadza na górnych drzwiczkach,

Czwartym - kupka żużlu z Marcela

 

Mam jeszcze pytanie jak dobrze rusztować aby nie uszkodzić ruszt w moim Zębcu, wydaje mi się, że te droboazgi Marcelowe są bardzo twarde i z trudem przechodzą między rusztami krusząc się. Ktoś może polecić jakąś fajną metodę?

 

Kolega januszj26 wciąż nie rozumie, że nadal mam Marcela do spalenia więc może przyjmie w końcu do wiadomości, że trzeba go spalić, a ponieważ jest mocno kaloryczny, twardy, to spalanie jest utrudnione i o tym ten wątek na miły Bóg.

post-50809-0-46838700-1367755755_thumb.jpg

post-50809-0-80984900-1367755756_thumb.jpg

post-50809-0-04354300-1367755758_thumb.jpg

post-50809-0-45955400-1367755759_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

W zasadzie nie powinieneś rusztować aż do całkowitego wypalenia wsadu. Ruszt ruchomy w Zębcu jest bardzo solidny, jeżeli koksiki stawiają opory, to nie ciągnij wajchy jednym mocnym ruchem, ale zrób kilka krótszych, aż do zniknięcia oporów i potem coraz dłuższe. Po rusztowaniu wajcha ma wrócić w położenie maksymalnie wychylone do tyłu kotła (schowanie się rusztowin ruchomych pod rusztem wodnym).

Problem z niedopałem (to jest koks, a nie szlaka) może wynikać ze spalania zbyt cienkiej warstwy węgla. W sezonie będzie to wyglądać znacznie lepiej z powodu wyższych temperatur spalania i większej masy spalanego opału. Sadza i pyły w mniejszym lub większym stopniu będą zawsze występować, prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy pojawia się smoła. Spróbuj rozpalać na maksymalnie otwartym powietrzu wtórnym - rozetka w drzwiach zasypowych, a klapkę dolną ustaw na śrubie w ten sposób, żeby miarkownik nie domykał jej całkowicie, ustaw 2-3 mm prześwitu (obserwuj, czy kocioł z takim prześwitem zbytnio się nie rozpędza). Nie wyciągaj pochopnych wniosków ze spalania przy tych warunkach atmosferycznych, jak jest naprawdę zobaczysz dopiero późną jesienią i wtedy też spokojnie poeksperymentujesz, ale gwarantuję Ci że do spalania dolnego już nie wrócisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie nie powinieneś rusztować aż do całkowitego wypalenia wsadu. Ruszt ruchomy w Zębcu jest bardzo solidny, jeżeli koksiki stawiają opory, to nie ciągnij wajchy jednym mocnym ruchem, ale zrób kilka krótszych, aż do zniknięcia oporów i potem coraz dłuższe. Po rusztowaniu wajcha ma wrócić w położenie maksymalnie wychylone do tyłu kotła (schowanie się rusztowin ruchomych pod rusztem wodnym).

Problem z niedopałem (to jest koks, a nie szlaka) może wynikać ze spalania zbyt cienkiej warstwy węgla. W sezonie będzie to wyglądać znacznie lepiej z powodu wyższych temperatur spalania i większej masy spalanego opału. Sadza i pyły w mniejszym lub większym stopniu będą zawsze występować, prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy pojawia się smoła. Spróbuj rozpalać na maksymalnie otwartym powietrzu wtórnym - rozetka w drzwiach zasypowych, a klapkę dolną ustaw na śrubie w ten sposób, żeby miarkownik nie domykał jej całkowicie, ustaw 2-3 mm prześwitu (obserwuj, czy kocioł z takim prześwitem zbytnio się nie rozpędza). Nie wyciągaj pochopnych wniosków ze spalania przy tych warunkach atmosferycznych, jak jest naprawdę zobaczysz dopiero późną jesienią i wtedy też spokojnie poeksperymentujesz, ale gwarantuję Ci że do spalania dolnego już nie wrócisz.

Ok, dzięki za te słowa pocieszenia. Oczywiście wiele zależy od warunków atmosferycznych i tak jak piszesz myślę, że jeszcze grubsza warstwa węgla da dłuższe i skuteczniejsze spalenie, mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie rusztowałem aż do pełnego wypalenia i też widzę, że ten ruszt wiele zniesie - pod tym względem Zębiec miło zaskakuje. Co do górnego spalania jestem na dzień dzisiejszy więcej niż zadowolony, muszę dobrać jedynie ilość wsypu do pory dnia i nocy - ale to już indywidualna sprawa. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Z tą sadzą i niedopałami to nie ma się co przejmować, bo to jest g. nie kocioł i tak być musi.

Zostawianie na stałe uchylonego miarkownika na węglu jest dosyć ryzykowne, najpierw sobie przećwicz jak się układ zachowuje podczas gotowania wody.

Jak tam drzwiczki się spisują - da się otwierać bez dymu w kotłowni?

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

A dlaczego miałaby się gotować? Napisałem, żeby obserwował jak kocioł zachowuje się z pozostawioną szczeliną, jeżeli będzie się rozpędzał, to jako człowiek myślący - a na takiego wygląda - zmniejszy ją, albo zlikwiduje (znając precyzję kotłów starej linii Zębca, to pewnie 1-1.5 mm szczeliny jest tam teraz). Moc kotła wydaje się dobrze dobrana do powierzchni, instalacja jest prawdopodobnie starego typu, z dużą ilością wody w obiegu. Wiesz co Vernal, czasami wydaje mi się, że za dużo naczytałeś się książek, ale za mało widziałeś w rzeczywistości. Wbrew pozorom na starym typie instalacji grawitacyjnej z otwartym zbiornikiem wyrównaczym, grubymi rurami i w miarę dobrze dobranym kotłem, naprawdę bardzo ciężko cokolwiek nawywijać, tym bardziej przy paleniu od góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie do Ciebie mam uwagi, więc się nie ma co jeżyć.

Do kolegi piszę, że każde zabezpieczenie jest 0 warte jeśli nie jest sprawdzone. Mało kto o tym wie.

Więc jak jeszcze nie testował gotowania wody w kotle, to jego zabezpieczenie na taki wypadek jest obecnie zerowe.

Czemu akurat teraz sprawdzać? No bo może przyjść do głowy, żeby zablokować ten miarkownik i pooglądać co się dzieje.

I nie będzie się działo nic, przez dzień, 2 albo i pół roku.

No kocioł się nie będzie rozpędzał.Potem pewnego dnia przyjdzie mocny wiaterek, nikogo w domu nie ma albo ciemną nocą.

I gotowanie nastąpi jak amen w pacierzu.

A zabezpieczenia na razie 0.

Czy tego się można gdzieś naczytać? Pewnie tak, na przykład tu, powyżej.

Czy ja widziałem jak się woda gotuje bo halny przyszedł? To istotne w ogóle nie jest w tym przypadku.

Tak, że kolego lysy niepotrzebnie się czepiasz mnie, stajesz na straconej pozycji i się narażasz na stratę autorytetu u kolegi na przykład.

A tak ładnie o węglu napisałeś i tego bym się chciał trzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

Pływasz, gdy trafiasz na kogoś, kto podważa Twój mentorski punkt widzenia.

Od ryzykownego pozostawienia szczeliny szybko przeszedłeś do halnego...

Trzeba było zacząć od tej porady w pierwszym poście, który napisałeś w tym temacie.

Jakoś nie przypominam sobie, żeby był specjalnie merytoryczny.

 

A tak ładnie o węglu napisałeś i tego bym się chciał trzymać.

A ja proponowałbym Ci nie pisać na całej szerokości forum, bo jak widzisz w pewnych tematach cienko to trochę wychodzi. Wybacz też, ale nie Ty będziesz decydował o tym, czy stoję na pozycji straconej, czy też nie, OK? O mój autorytet też się nie martw i pozwolisz, że sam o niego zadbam?

No to fajnie, żeśmy sobie uzgodnili pewne kwestie...

Wracając do tematu, który znowu nam uciekł, to może podpowiesz koledze jak ma sprawdzić to gotowanie wody i na co ma zwrócić uwagę z tymi zabezpieczeniami, bo ja tracąc w jego oczach autorytet mogę być trochę mało wiarygodny.

 

edit:

Nawet Vlad24 się odnalazł. Witam serdecznie. Kolega też na popierdułki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego ja wiem co to za węgiel i jak go się spala.Nie rozumiem dlaczego chcesz go na siłę spalic w tak ciepłe dni.Bardziej by Ci się przydał w sezonie zimowym.

Hehhehehehe, nie chcę go spalić w ciepłe dni, jeszcze nie wygrałem w lotto, nie upadłem na głowę i szanuję swój opał. Nie martw się, scena z "Misia" - "Pani kierowniczko, czy ja palę? Ja cały czas palę" - mnie nie dotyczy :)

Do tej pory miałem węgiel typu 32.1 a typ 33 z Marcela to dla mnie nowość. Nie jesteś nigdy ciekawy tego jak nowa dla Ciebie rzecz funkcjonuje, bo ja niemal zawsze, stąd próby z paleniem. A taką nowością jest dla mnie Marcel i jak wiesz jak go palić to trzeba było od razu dać wskazówki i tyle w temacie. Chociaż ... jedną dałeś. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, easy, calm down. To forum i Wasze porady są bezcenne, m.in. dla mnie, szanuję każde merytoryczne zdanie w temacie i wskazówki doświadczonych użytkowników. A to czy mój kocioł to g. czy nie g. - sam ocenię. Póki co pozwolił mi z bardzo przyzwoitym wynikiem przetrwać zimę i to przy dolnym spalaniu. Dla mnie spisał się conajmniej na srebrne podium. A zdanie kolegi lysego cenię sobie o czym już wcześniej wspominałem. Jest dla mnie jasne, że ten kocioł i taka instalacja c.o. wymaga uwagi i taką uwagę będę mu poświęcał a gdy nikogo nie będzie w domu - wolę mieć mniejszy wsyp i szybciej wygaszony piec, no i święty spokój. Nie udało też mi się zagotować wody, trudno, co zrobić hehe. Starałem się także nie przekraczać 70st. z uwagi na wężownice podpięte do podgrzewacza Termica. Fajną sprawą jest u mnie też pompka puszczona na I biegu - ułatwia szybkie rozchodzenie się ciepła. O halnych wiem co nieco jako mieszkaniec B-B ... są groźne raczej w umiarkowany sposób w mojej okolicy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lysy1l

O halnych wiem co nieco jako mieszkaniec B-B ... są groźne raczej w umiarkowany sposób w mojej okolicy ;)

Też coś na ten temat wiem, bo przez prawie 10 najpiękniejszych lat mojego życia mieszkałem w Biesku-Białej ;) - akademik Złote-Łany, Sarni Stok, a na końcu Komorowice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet Vlad24 się odnalazł. Witam serdecznie. Kolega też na popierdułki?

Jakoś z doświadczenia mi wychodzi, że jak kolega Vlad się odnajduje w taki sposób, to lepiej się zająć czym innym.

Tym razem (pierwszy raz :o ;) ) tak zrobię.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.